SANOK, TAJEMNICA ŚMIERCI Andrzeja B. i Kamili M.: Zginęli trzymając się za ręce

2013-01-15 17:33

Oboje odświętnie ubrani. Andrzej B. (+32 l.) i Kamila M. (+17 l.) leżeli obok siebie w łóżku, trzymając się za ręce. Tak znaleźli ich antyterroryści, którzy krótko po godz. 1 w nocy wtargnęli do mieszkania w Sanoku. Obrazek niczym z sielanki psuły jednak dziury po kulach w czaszkach kochanków. Mężczyzna trzymał w ręce odbezpieczony pistolet...

Mieszkanie na trzecim piętrze w bloku z wielkiej płyty przy ul. Cegielnianej w Sanoku, gdzie zabarykadował się Andrzej B. ze swą młodziutką dziewczyną, ma cztery pokoje i stosunkowo wąski przedpokój. Podejrzany o zabójstwo kolegi desperat wykorzystał to, dbając zawczasu, aby nikt nie przeszkodził mu w zrealizowaniu jego planów. Kiedy o godz. 1.17 w nocy z czwartku na piątek wdarli się tam w końcu policyjni antyterroryści (wrzucając uprzednio granaty hukowe przez okno w salonie), wejście było zabarykadowane meblami i lodówką. Zgon obojga o godz. 1.25 oficjalnie stwierdził lekarz. Przyszykowali się na śmierć, Kamila była mocno zaangażowana uczuciowo w ten związek i zapewne nie stawiała oporu przed śmiercią. Na jej ciele nie było żadnych śladów przemocy, np. wiązania. Nie wiadomo na razie, czy byli pod działaniem narkotyków lub alkoholu. - Trzymali się za ręce. On był ubrany w garnitur, ona w biały sweter - informuje prok. Wiesława Basak z Prokuratury Okręgowej w Krośnie. W zaciśniętej ręce bandyty tkwił pistolet produkcji rosyjskiej kalibru 9 mm, wokół walały się magazynki z nabojami. Leżeli obok siebie na łóżku w małym pokoju po lewej stronie od wejścia do mieszkania. Najpewniej ona po lewej stronie. Kamila zginęła pierwsza, po strzale z tzw. przyłożenia, czyli z lufą przytkniętą do skroni najprawdopodobniej przez leżącego przy niej kochanka. Leżała już martwa, gdy Andrzej B. oddał do siebie strzał z bliskiej odległości. Kula przeszyła jego czaszkę i utknęła w głowie jego towarzyszki. Co ciekawe, na pistolecie nie było tłumika, ten leżał luzem. Mimo to policjanci wielokrotnie zapewniali, że nie słyszeli strzałów. Kiedy więc dokładnie zginęli? - Na pewno są to minuty, nie godziny przed wkroczeniem policji - dodaje prok. Basak. Śledczy wciąż drobiazgowo badają okoliczności śmierci pary, a także Krystiana L. (+29 l.), znajomego Andrzeja B., do której doszło w środę. - Nie udzielamy więcej informacji na ten temat - ucina pani prokurator. Z naszych informacji wynika jednak, że w sobotę w Lesku aresztowano kilka osób w związku ze sprawą zabójstwa L.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki