Schetyna obraził się na Tuska i wyszedł. Marszałek Sejmu zdenerwował się, że Kopacz zajmie jego miejsce ZDJĘCIA

2011-10-14 13:00

Członkowie zarządu PO debatowali jeszcze z Donaldem Tuskiem (54 l.), kiedy Grzegorz Schetyna (48 l.) i jego najwierniejszy polityczny druh Andrzej Halicki (50 l.) wstali z krzeseł i wyszli z Kancelarii Premiera. Marszałek się zdenerwował, bo szef rządu ogłosił, że jego miejsce w Sejmie zajmie Ewa Kopacz (55 l.). Do tego Tusk stwierdził, że nie będzie tolerował konkurencji w PO, co także było przytykiem do Schetyny.

Podczas środowego zarządu partii Tusk, co prawda, nie operował nazwiskami, ale uczestnicy spotkania nie mieli wątpliwości, że z każdym słowem szef rządu do politycznego narożnika spycha Schetynę.

Na marszałka kobieta, czyli Kopacz

- Chciałbym, aby marszałkiem Sejmu została kobieta - obwieścił podczas tej narady Tusk. - Grześkowi zrzedła mina. Jeszcze bardziej się zdenerwował, gdy premier kilka zdań później stwierdził, że to on jest jedynym niepodzielnym szefem i nie dopuszcza krytyki. Wszyscy wiedzieli, że chodzi o Schetynę i krytykę, jakiej dopuszczał się jako marszałek - zdradza uczestnik tego spotkania. Schetyna, który przeważnie po zarządzie partii długo jeszcze debatował z Tuskiem, tym razem wyszedł jako pierwszy. Przez kilka kolejnych godzin w gabinecie premiera trwały jeszcze narady. Uczestniczył w nich m.in. Sławomir Nowak, o którym się mówi, że ma zostać nowym ministrem sportu.

Tusk znokautował Schetynę

Z kolei podczas wczorajszej konferencji prasowej Donald Tusk po raz pierwszy tak zdecydowanie skrytykował obecnego marszałka. - Grzegorz Schetyna jest moim przyjacielem. Ale aspirował do roli konkurenta i lidera wewnętrznej opozycji - stwierdził premier, argumentując zmiany w fotelu marszałka. - Chyba za dużo powiedziałem - dodał chwilę później.

Politycy PO nieoficjalnie zapewniają, że Schetyna o funkcję marszałka Sejmu będzie walczył do samego końca. - Wie, że jeśli przegra walkę o ten fotel, to jego pozycja w partii zostanie zmarginalizowana. Może się skończyć tak, że zostanie jedynie ministrem na tak zwanym gorącym krześle, czyli np. w resorcie transportu - mówi nam polityk uważany za człowieka Schetyny.

Rząd w listopadzie

Premier wczoraj ujawnił także, że wspólnie z prezydentem ustalili, iż w związku z prezydencją nowy rząd zostanie powołany w najpóźniejszym z przewidzianych konstytucją terminem. - Pierwsze posiedzenie nowego Sejmu odbędzie się 8 listopada. Tego dnia złożę dymisję. Dwa tygodnie później powołamy nowy rząd, a w okolicach 6 grudnia w Sejmie wygłoszę exposé - stwierdził Tusk.

Prezydent Komorowski z kolei powtórzył wczoraj, że misję tworzenia nowego rządu powierzy Donaldowi Tuskowi.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki