Znajomi strażaków i ich rodziny są w szoku. - Jak to? Oni wielokrotnie ratowali cudze życie. Nie mogliby robić takich rzeczy - powiedziała nam siostra Sebastiana P. i dodała, że brat ma żonę i dzieci...
Co innego twierdzą jednak świadkowie, którzy zeznawali przed śledczymi. Ich zdaniem dziewczęce piski i śmiechy wielokrotnie było słychać z okien remizy. A podejrzani co rusz donosili butelki z alkoholem.
Koleżanki 13- i 14-latek, które były bywalczyniami strażackich imprez, opowiadają z kolei, że dziewczynki miały się potem chwalić przed nimi prezentami od mężczyzn i pieniędzmi...
Prokuratura potwierdza, że postawiono zarzuty dwóm strażakom: Sebastianowi P. i Andrzejowi J.
O konkretach nie chce jednak mówić. Nieoficjalnie wiadomo, że chodzi o skłanianie nieletnich do tzw. innych czynności seksualnych. Strażakom grozi za to 12 lat więzienia. Prawda wyszła na jaw najprawdopodobniej wtedy, gdy jedna z dziewczynek opowiedziała o wszystkim psychologowi szkolnemu.
Ze względu na dobro dzieci nikt w gimnazjum nie chce komentować sprawy.
- Andrzej J. przyznał się do winy, natomiast Sebastian P. nie - stwierdza Małgorzata Klaus z Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu. Pierwszy z mężczyzn wyszedł z aresztu za poręczeniem majątkowym, natomiast Sebastian P. najbliższe 3 miesiące spędzi za kratami.