Skandal! Sąd stoi po stronie wnuczkowej mafii

2016-05-16 6:00

Oszukana metodą "na wnuczka" Lidia Kalita (72 l.) z Pustkowa na Podkarpaciu, sprawiedliwości nie może znaleźć nawet w sądzie. Choć złodzieje zostali schwytani, ona nadal spłaca bankowy kredyt, w który ją wkręcili. Mało tego. Sąd w Rzeszowie każe jej jechać na rozprawę do odległego o 700 km Wejherowa (woj. pomorskie), bo tam mieszkają sprawcy i większość świadków! - To skandal - grzmi emerytka.

Scenariusz, jaki wnuczkowa mafia zastosowała wobec pani Lidii, był szczególnie perfidny. Emerytka nie miała oszczędności, więc wkręcili ją w bankowy kredyt. Łatwowierna kobieta poszła do banku i zadłużyła się na 22 tys. złotych, by pomóc "wnukowi" w tarapatach. Pieniądze zgodnie z telefoniczną instrukcją wysłała na pocztę do Wejherowa, gdzie miała je odebrać znajoma wnuczka.

"Znajomą" okazała się Katarzyna E., tancerka go go z nocnego klubu. Została ujęta wraz ze swoim wspólnikiem Radosławem Sz. Zarzekają się, że byli tylko pośrednikami - wybrali pieniądze na poczcie i przekazali je komuś innemu. Usłyszeli już zarzuty i niebawem odpowiedzą przed sądem, przed którym mają stanąć oko w oko z oszukaną emerytką.

- Tylko że ja do sądu się nie wybieram. Bo zamiast w bliskiej Dębicy rozprawa ma być w Wejherowie! - mówi pani Lidia. - Mam raka, 1300 złotych emerytury, z czego 700 co miesiąc oddaję do banku, spłacając kredyt za tych drani. Nie mam siły jechać taki szmat drogi. Jak oni tak mogą mnie tak traktować - płacze emerytka.

Dlaczego Sąd Okręgowy w Rzeszowie uznał, że sprawa powinna być prowadzona w Wejherowie? Bo tam są sprawcy i więcej świadków! - Dziwię się temu. Prokurator w obecności sędziego powinien przesłuchać poszkodowaną w Dębicy i potem niech sprawa toczy się w Wejherowie. Ciągnięcie schorowanej kobiety na drugi koniec Polski to niedorzeczny pomysł - kwituje rzeszowska prawniczka Anna Kowalska.

Zobacz: Ruda Śląska. Ostrzelał robotników w zemście za stratę pracy

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki