Śledczy badają, kto jest winny cierpienia dzieci

2009-05-12 21:10

Tragiczny wypadek autokaru w Świdnicy na Dolnym Śląsku wstrząsnął całą Polską. 27 marca autobus pełen uczniów z impetem uderzył w wiadukt kolejowy. Chociaż od zdarzenia minęło półtora miesiąca, to prokuratura wciąż nie wie, kto jest winny. Czy to był błąd kierowcy, czy może oznakowanie było niewłaściwe?

Do wypadku doszło, gdy kierowca zlekceważył znaki ostrzegawcze. I w tym momencie pojawia się pytanie, czy były dobrze ustawione.

- Nie mamy wątpliwości, że na wiadukcie powinien być znak ostrzegawczy i informujący o jego wysokości, a tego właściciel, czyli PKP, nie dopilnował. Teraz sprawdzamy, czy na drodze były wystarczające informacje, że kierowca zbliża się do wiaduktu - mówi "Polsce Gazecie Wrocławskiej" Marek Rusin, prokurator rejonowy w Świdnicy.

- Powołaliśmy zespół biegłych, który ma nam odpowiedzieć na pytania: czy znak zakazu ruchu był w odpowiednim miejscu i czy należało go przed wiaduktem powtórzyć - dodaje Rusin.

Na YouTube można za to zobaczyć film mający według jego autora dowodzić, że oznakowanie drogi było złe i kierowca mógł nie zauważyć, że zbliża się do wiaduktu.

Zobacz relację jednego z mieszkańców Świdnicy:

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki