Służby specjalne zamieszane w porwanie Olewnika?

2009-03-26 10:14

W sprawie porwania i zabójstwa Krzysztofa Olewnika pojawił się nowy trop. Prokuratura bada, czy z gangsterami nie byli powiązani ludzie ze służb specjalnych PRL. To tłumaczyłoby, dlaczego tak długo śledztwo sprowadzano na ślepy tor.

Jak ustaliła "Rzeczpospolita", porywacze Olewnika mogli mieć wyjątkową ochronę: ludzi z dawnych służb specjalnych. Śledczy porównują sprawę Olewnika z innymi porwaniami, w które miały być zamieszane specsłużby. Szczególnie istotna jest sprawa uprowadzenia biznesmena Jana Z. w 2001 roku, którego sprawcy byli powiązani z WSI.

Zdaniem śledczych, możliwe jest, że ludzie stojący za porwaniem Jana Z. mogli się kontaktować z gangsterami, którzy porwali Olewnika. Obie sprawy mógł łączyć były pułkownik SB, a dziś wpływowy biznesmen w branży spożywczej, który prawdopodobnie znał ludzi z obu grup porywaczy. Dodatkowo, znał też osoby, które deklarowały pomoc w odnalezieniu Krzysztofa.

Jak twierdzi gazeta, jest jeszcze jeden wątek, który może wskazywać na specłużby. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że powiązany był z nimi szef gangu porywaczy Wojciech Franiewski. Choć wiele razy skazywany był na więzienie, to żadnego wyroku nie odsiedział do końca - ciągle dostawał przepustki i przedterminowe zwolnienia i to pomimo ucieczek. - Tylko agenta można było tak traktować - powiedziała "Rzeczpospolitej" osoba znająca akta sprawy.

- Podczas śledztwa profesjonalnie wprowadzano prokuraturę w błąd, tuszowano niektóre wątki. Na tym najlepiej znają się służby. Między innymi dlatego wiele przemawia za tym, że dawne służby miały związek z porywaczami Olewnika - skomentował rozmówca gazety.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki