Kurtyka: Stan wojenny to zbrodnia wobec narodu

2008-12-13 6:00

- Wciąż pojawiają się nowe przekazy źródłowe, które dowodzą tezy, że gen. Jaruzelski domagał się sowieckiej interwencji - mówi w 27. rocznicę stanu wojennego prezes IPN Janusz Kurtyka.

"Super Express": - Dziś mija 27. rocznica wprowadzenia stanu wojennego. Co Instytut Pamięci Narodowej robi, aby z jednej strony upamiętnić, a z drugiej osądzić to wydarzenie?

Janusz Kurtyka: - Nasz wysiłek w tej sprawie należy podzielić na dwie części: działalność prokuratorską i działalność naukowo-edukacyjną.

- Zacznijmy od nauki...

- Właśnie uruchomiliśmy nowy portal internetowy (www.13grudnia81.pl), na którym będziemy prezentować wszystkie sprawy karne toczone przeciwko działaczom Solidarności w okresie stanu wojennego. Rejestr obejmuje personalia członków składu sędziowskiego, prokuratorów i podsądnych; wyrok oraz szczegóły związane z daną sprawą. Wydajemy dużo książek poświęconych tematyce stanu wojennego, przygotowujemy wystawy na ten temat. Na przykład białostocki oddział IPN 10 grudnia otworzył monograficzną wystawę "Kobiety internowane. Gołdap 1982", poświęconą około 400 osobom skierowanym do ośrodka odosobnienia w tej miejscowości.

- Pomówmy o ściganiu zbrodni.

- Prokuratorzy IPN wnieśli do sądu akt oskarżenia przeciwko członkom Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego. Proces trwa. Było to wielkie przedsięwzięcie nie tylko prokuratorskie, ale też kwerendowe. Wciąż pojawiają się nowe przekazy źródłowe - ostatnio kolejne fragmenty notatek gen. Anoszkina, które dowodzą tezy, że gen. Jaruzelski domagał się sowieckiej interwencji po to, aby stworzyła ona parasol nad twórcami stanu wojennego. Jaruzelski jest oskarżony o to, że tworząc WRON, który był organem niekonstytucyjnym, naruszył ówcześnie obowiązujące prawo. Przy realizacji swojego zamierzenia posiłkował się sprzysiężeniem opartym na sile fizycznej i broni palnej.

- Czyli generała nie można byłoby w ogóle oskarżyć i postawić przed sądem, gdyby nie złamał PRL-owskiego prawa?

- Tak. Taka jest konstrukcja dzisiejszego prawa. Musimy uznać tamte przepisy, czyli tamten system za legalny, a jedyne, co nam pozostaje, to szukać w nim uchybień.

- To tak, jakby po wojnie jedyną możliwością osądzenia osoby obsługującej komorę gazową był nie sam fakt wykonywania przez nią tej pracy - bo była ona zgodna z prawem - lecz to, że zamiast 5 kg cyklonu B wykorzystano 10 kg, co można by uznać za niegospodarność...

- Prawdziwych przykładów jest mnóstwo. Zmarłą kilka dni temu stalinowską prokurator Helenę Wolińską mogliśmy oskarżyć nie za całokształt zbrodniczej działalności, ale tylko za to, że podpisywała nakazy aresztowania po fakcie. Podstawą ścigania prokuratora Czesława Łapińskiego za mord sądowy na rotmistrzu Witoldzie Pileckim było to, że dopuścił do niewłaściwego składu sądowego.

- Dlaczego przez 18 lat nie osądzono winnych wprowadzenia stanu wojennego?

- IPN w ramach swoich obowiązków robi wszystko, co możliwe, aby do tego doprowadzić. O słabości prawa, krępującego nam ręce, już wspominaliśmy. Ponadto, w latach 90. taki był układ wpływów politycznych, że postawienie autorów stanu wojennego przed sądem było niemożliwe. Jaruzelski był postacią symboliczną dla tych środowisk z przyczyn politycznych lub towarzyskich. Byłoby to też złamanie bliżej nieokreślonych nieformalnych porozumień stojących u początków transformacji ustrojowej.

- Obserwując trudny proces rozliczania komunizmu, przypominamy sobie słowa piosenki: "Nie chodzi o to, by złapać króliczka, ale by gonić go"...

- Zdaję sobie sprawę, że to może rozczarowywać - minęło tyle lat, a wyroki nie zapadają. Ale spójrzmy na edukacyjną rolę tych procesów. Pokazują one, że niepodległa Rzeczpospolita nie pozostaje obojętna wobec tych wszystkich, którzy łamali prawo i ducha narodu po 13 grudnia 1981 r. Jest to równie ważne, jak sama sprawiedliwość.

- Co pan sądzi o generale Jaruzelskim?

- To, co mówi jego biografia. Pochodzi z warstwy ziemiańskiej II RP, był zdolnym oficerem wykonującym swój zawód na wysokim poziomie, został zwerbowany przez Informację Wojskową w okresie, gdy dowodzili nią oficerowie sowieccy. Po pewnym czasie stał się człowiekiem zaufania Sowietów w Polsce, organizował i nadzorował antysemickie czystki w wojsku, współkoordynował interwencję w Czechosłowacji, był głównodowodzącym pacyfikacji Wybrzeża w 1970 r., wprowadził stan wojenny.

- Ile stan wojenny pochłonął ofiar?

- Pełnego bilansu ofiar nie ma. Krótko po 1989 r. komisja Rokity przygotowała raport, powstały po przeanalizowaniu ponad stu przypadków niewyjaśnionych zgonów. To były ofiary pacyfikacji zakładów czy manifestacji. Trzeba doliczyć ofiary wyłączonych telefonów, tych, którym nie udzielono pomocy. Na wystawie IPN prezentujemy 56 biogramów zmarłych i zamordowanych po 13 grudnia 1981 r.

- Były I sekretarz KC PZPR Stanisław Kania mówił: "Tłumaczenie się z zarzutu udziału w gangu uwłacza ludzkiej godności. Byłem funkcjonariuszem legalnego państwa". Dodajmy: PRL miał ambasady na całym świecie...

- Polska Ludowa została powołana przez Manifest PKWN - dokument napisany w Moskwie i ogłoszony na ziemiach polskich. Opierając się na nim, powołano pierwsze władze i wydawano pierwsze akty prawne. Z punktu widzenia niepodległego państwa polskiego Polska Ludowa u swoich początków była państwem nielegalnym, a Polska Partia Robotnicza była polityczną mafią przeszkoloną przez Sowietów i służącą ich interesom. Członkiem tej mafii był Kania.

- Jednak w tym kraju wychowało się kilka pokoleń Polaków...

- Ojczyzną Polaków zawsze była Polska - nawet, gdy nie istniała na mapie. PRL był tworem państwowym narzuconym przez zewnętrzną siłę. Moją ojczyzną nie był.

- Nasi sojusznicy uznali ten kraj...

- Tak potoczyła się historia. Po 1944 r. Polacy znaleźli się w takiej sytuacji, jak ich przodkowie po upadku I Rzeczypospolitej. Przecież powstania, którymi się chlubimy - i które są częścią naszej narodowej mitologii - były zrywami skierowanymi przeciwko oficjalnemu porządkowi prawnemu Rosji, Austrii czy Prus. Nie mieliśmy obowiązku kochać zaborców i nie mieliśmy obowiązku kochać PRL-u.

- Jakim budżetem IPN będzie dysponować w przyszłym roku?

- Procedura parlamentarna trwa. Decyzja Sejmu mówi o utrzymaniu tegorocznego poziomu. Biorąc pod uwagę m.in. zmiany cen i inflację, IPN straci ok. 20 milionów złotych. Dlatego mam nadzieję, że Senat zadecyduje o częściowym choćby podniesieniu budżetu Instytutu. Jeżeli tak się nie stanie, będziemy musieli stanąć przed dramatycznymi wyborami, rozważyć zwolnienie od 100 do 200 osób. To wszystko odbiłoby się na realizacji zadań IPN.

Janusz Kurtyka

Prezes Instytutu Pamięci Narodowej, historyk, w PRL-u działacz opozycji demokratycznej. Ma 48 lat

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki