Stracisz pracę, zabiorą ci dzieci, tak jak pani Grażynie!

2013-11-09 9:55

Państwo powinno zabierać dzieci patologicznym rodzinom, ale w tej historii to państwo jest tutaj patologią. Grażyna Chmiel (41 l.) ze Starej Gąski (woj. lubelskie) na mocy wyroku sądu straciła piątkę dzieci. Choć kobieta ma nieposzlakowaną opinię, dzieci doskonałe referencje ze szkoły, odebrano jej pociechy, bo... jest bezrobotna! Jakby to była jej wina...

Grażyna Chmiel nawet nie miała czasu na rozpacz. Choć jest sama, a przeciw niej bezduszni urzędnicy wspierający się autorytetem państwa, usiłuje odzyskać ukochane dzieci.

Decyzją Sądu Rejonowego w Łukowie Kamil (17 l.) trafił do Młodzieżowego Ośrodka Wychowawczego w Rębowie, a Anetka (16 l.), Dominik (10 l.), Marcin (7 l.) i Wiktoria (3 l.) zostali umieszczeni w Placówce Wielofunkcyjnej w Łukowie. Warunkiem powrotu dzieci do domu rodzinnego, jak mówią urzędnicy z Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Staninie, jest podjęcie przez panią Grażynę pracy!

PRZECZYTAJ: Komornik zabiera nie tylko słoiki, ale i zabawki dzieciom! SZOK!

Dla kobiety był to szok, kiedy do drzwi zapukali urzędnicy i zabrali jej dzieci. - Bardziej spodziewałabym się śmierci niż tego, że przyjdą po moje dzieci - płacze matka. - Chodziłam po sądach, kuratorach i do Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej, prosiłam, błagałam, jednak nic nie załatwiłam - opowiada kobieta.

Dla urzędników recepta na jej szczęście rodzinne była prosta, ale dla pani Grażyny nie do zrealizowania. - Nie mogłam podjąć pracy, bo musiałam się opiekować niespełna 3-letnią Wiktorią. U nas nie ma przedszkola, a do najbliższego miasta mam 17 km. Nie wyobrażam sobie, jak i czym miałabym wozić córeczkę do miejskiego przedszkola. Ponadto u nas nigdzie nie ma pracy. Szukałam, ale bez skutku - załamuje ręce kobieta. Jej sprawą zajął się Marek Szambelan ze Stowarzyszenia "Razem Lepiej". - Urzędnicy podjęli pochopną i do tego skandaliczną decyzję - mówi.

Pracownice GOPS w Staninie uważają, że podjęły właściwą decyzję. - Żeby pani Grażyna z powrotem otrzymała dzieci, w tej rodzinie musi się coś zacząć dziać - mówi Bożena P., jedna z opiekunek społecznych. - Musi przede wszystkim zdobyć zawód. Wszystko leży w rękach tej matki. Jeżeli będzie miała pracę, to pomożemy jej w odzyskaniu dzieci - dodaje. Matkę wysłano na kurs kasjerek sklepowych. Jeśli znajdzie pracę w zawodzie, przy dobrym szczęściu dostanie 1000 złotych na rękę. Ale przecież kobieta nie zostawi w domu małych dzieci!

Jej mąż miał problemy z alkoholem i nie mieszka z nimi. Nie łoży na dzieci, więc kobieta wystąpiła o alimenty. Pieniędzy, 1800 złotych, nie dostanie, bo zabrano jej dzieci. Błędne koło...

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki