Super Express: Zostawiła synka na mrozie i poszła kraść? Wyrodna matka na wolności, dziecko w domu dziecka

2013-12-07 3:00

Klaudia D. (23 l.), matka półtorarocznego chłopczyka znalezionego na ulicy w Bydgoszczy, twierdzi, że nie porzuciła synka. Oddała go tylko pod opiekę znajomemu i miała odebrać dzień później. Nie chce powiedzieć, dlaczego tak zrobiła... Jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie, policja bada, czy kobieta nie pozbyła się dziecka, bo planowała kradzież ze swoim konkubentem.

Podejrzenia śledczych potwierdza Wiesława D., matka Klaudii. Uważa, że córkę sprowadził na złą drogę konkubent, z którym wyjechała z Wrocławia do Bydgoszczy.

- Nie mogła zająć się synkiem, bo on zmuszał ją do niecnych rzeczy - mówi z przekonaniem kobieta. - Moja córka nie jest złą matką. Ona tylko boi się tego człowieka. On nią manipuluje, a cierpi na tym dziecko - dodaje z płaczem.

Jak już pisaliśmy, mały Mariuszek (1,5 r.) został znaleziony na ulicy przez przechodniów. Chłopiec płakał i wzywał mamę... Ludzie zaalarmowali policję, a ta rozpoczęła poszukiwania matki. Kobieta odnalazła się po kilkunastu godzinach. Została zatrzymana razem ze swoim konkubentem, przesłuchana i wypuszczona. Na razie nie postawiono jej zarzutów. Mariuszek trafił do domu dziecka. Tam poczeka na rozprawę w sądzie rodzinnym, która zdecyduje o jego przyszłości.

Babcia chłopca ma nadzieję, że będzie mógł on wrócić do matki. Jeśli nie, chętnie przygarnie go do siebie.

- Nigdzie nie będzie mu lepiej niż w rodzinie - mówi Wiesława D. - Błagam, nie oddawajcie go nikomu innemu - prosi sędziów.

PRZECZYTAJ: Zostawiła niemowlaka na klatce schodowej

Klaudia D. nie chce rozmawiać o przyszłości syna. Nam udało się zamienić z nią kilka słów, gdy po przesłuchaniu opuściła komendę policji w Bydgoszczy.

- Nie porzuciłam dziecka. Oddałam je na przechowanie niedawno poznanemu mężczyźnie - podtrzymuje swoją wersję wydarzeń. - Umówiliśmy się, że odbiorę go od niego następnego dnia - twierdzi. - Byłam w trudnej sytuacji, nie miałam pieniędzy, nie chciałam, żeby syn marzł na mrozie... - dodaje wyraźnie zdenerwowana.

Nie chciała powiedzieć, dlaczego nie zwróciła się do pomocy społecznej czy na przykład Caritasu.

Kiedy zapytaliśmy ją wprost, czy Mariuszek przeszkadzał jej w planowanej kradzieży, nie odpowiedziała. Odwróciła się i odeszła...

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki