SUPER HISTORIA: Głośni bracia wymyśleni

2014-02-17 3:00

Mit różokrzyżowców, czyli bractwa intelektualistów pragnących oświecić ludzkość, przetrwał wieki. Organizacja miała zostać założona w XIV wieku przez mnicha Christiana Rosenkreutza. Na istnienie brata założyciela nie ma jednak żadnych dowodów.

Problem z różokrzyżowcami, tajnym bractwem zrzeszającym myślicieli ratujących świat, polega na tym, że ktoś mógł ich... wymyślić. O bractwie, istniejącym rzekomo od XIV wieku, zrobiło się głośno we Francji w I połowie wieku XVII. Gabriel Naudé, młody protegowany kardynała Richelieu, na polecenie mentora szedł po śladach organizacji zwanej Braćmi Różanego Krzyża albo Kolegium Braci Różokrzyżowców.

Zobacz: Rozpustna córka papieża

Tajemniczy cudotwórcy

Dowodami na to, że bracia istnieją, miały być plakaty rozwieszane przez nich w Paryżu. Jeden z afiszy reklamował działalność "cieszących się łaską Wszechmogącego" nauczycieli, którzy umieją nauczać bez książek. Inny plakat, opisany przez Naudégo w dziele "Prawda o historii Braci Różanego Krzyża", głosił, że wszystkim chętnym nauczyciele udostępniają wiedzę z zakresu Najwyższej Nauki, w promocji dorzucając chwilową niewidzialność: "przemieniają człowieka widzialnego w niewidzialnego i z powrotem". Oferta była kusząca, ale i niebezpieczna. W XVII wieku za bycie niewidzialnym, nawet chwilowe, można było zostać posądzonym o kontakty z diabłem, co kończyło się na stosie. W latach 1614-1615 w niemieckim Kassel pojawiły się broszury rzekomo wydane przez różokrzyżowców, "Fama" i "Confessio", opisujące m.in. cudowne zachowanie przez stulecia ciała mistrza Rosenkreutza oraz wskrzeszenie angielskiego hrabiego.

Podręcznik z Atlantydy

Różokrzyżowcy nie obnosili się ze swoją przynależnością do bractwa. Właściwie całe ich dzieje pozostały legendą i do dzisiaj nie wiadomo, czy przypadkiem nie istnieli tylko na papierze, czyli na wspomnianych plakatach, o ile i one nie były wydumane. Wielkie możliwości braci, od niewidzialności zaczynając, a na nieśmiertelności kończąc, były rzekomo wynikiem studiowania wszystkiego, co się da. Członkowie tajemniczej organizacji nie odrzucali nawet dziedzin ocierających się o siły nieczyste. Mieli czerpać garściami z nauki Kościoła, ale i z pism innowierców, a także z alchemii, przyrodniczej wiedzy akademickiej, kabały, wróżbiarstwa, astrologii, nekromancji, a nawet z wiedzy kapłanów starożytnego Egiptu. Dzięki temu dowiedzieli się, jak zniknąć i jak zmartwychwstać. Według jednej ze współczesnych legend na temat różokrzyżowców nie musieli oni niczego studiować, ponieważ weszli w posiadanie podręcznika z... Atlantydy.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki