Świdnik. Andżelika okradła swoją babcię z rodzinnych pamiątek

2011-09-01 4:40

Okazała wnuczce serce, a ta odpłaciła jej niespotykaną podłością. Andżelika K. (25 l.) z małej wsi pod Świdnikiem okradła babcię, kiedy chora kobieta wylądowała w szpitalu. Zabrała nie tylko wszystkie oszczędności - 7 tysięcy euro, ale też rodzinne pamiątki - biżuterię i złote monety.

 

Jest jej głupio i żałuje

Zawartość schowka przeszła jej najśmielsze wyobrażenia. - Było w niej 7150 euro oraz biżuteria i stare monety o wartości 10 tysięcy złotych - informują policjanci. Z bólem serca babcia złożyła doniesienie na policję. I choć pani Stefania wciąż kocha wnuczkę, nie zamierza wycofać oskarżenia. - Nie mogę - mówi cicho.

Andżelika wyprowadziła się już od pani Stefanii do swoich rodziców. Przyznała się do winy, podobno jest jej głupio i żałuje swojego czynu. Za kradzież grozi jej 5 lat więzienia.

W sumie Andżelika "wzbogaciła się" o 40 tysięcy złotych. Przez krótki czas żyła jak królowa. Kupiła sobie samochód. Szastała pieniędzmi na ubrania, biżuterię i kosmetyki... Czyżby myślała, że babcia już nie wróci ze szpitala i jej postępek nigdy się wtedy nie wyda?

Ale Stefania G. (65 l.) wyzdrowiała. Kiedy przyjechała do domu, z przerażeniem stwierdziła, że została okradziona. Początkowo starsza kobieta nie chciała uwierzyć, że to wnuczka ją obrobiła. Przecież dziewczyna była jej ulubienicą. Babcia rozpieszczała ją od dziecka. A kiedy Andżela podrosła, przyjęła ją pod swój dach. Miały żyć razem i pomagać sobie w trudnych chwilach...

Tymczasem, jak się okazało, wnuczka ani myślała się nią zajmować. Ledwie kobieta znalazła się szpitalu, Andżela rozpoczęła poszukiwania skarbu babci Stefy. Wiedziała, że żyjąca skromnie babka oszczędza na czarną godzinę. Szukała, szukała, aż w końcu znalazła - skrytkę w piwnicy.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki