Symbol polskiej wolności i suwerenności

i

Autor: materiały prasowe Stanisław Małachowski, marszałek Sejmu Wielkiego, niesiony do katedry św. Jana na ramionach mieszkańców stolicy po podpisaniu Konstytucji 3 Maja na obrazie, Jana Matejki

Symbol polskiej wolności i suwerenności

2018-04-30 2:00

Konstytucja 3 maja miała uratować Rzeczpospolitą od upadku. Niestety, tak się nie stało. Ustawa Rządowa, bo taka była oficjalna nazwa tego dokumentu, przetrwała zaledwie rok, a jej postępowe zapisy pozostały wyłącznie na papierze. Stała się jednak symbolem polskiej wolności, suwerenności i odrodzenia.

Konstytucja 3 maja była pierwszą w Europie i drugą na świecie spisaną konstytucją. To największe dzieło Sejmu Czteroletniego było niezwykle, jak na owe czasy, nowoczesne. Zmieniało w sposób diametralny system sprawowania władzy w Polsce. Polska stawała się monarchią konstytucyjną opartą o zasady zwierzchnictwa narodu, podziału władzy, głosowania większością głosów. Akt ten został uchwalony 3 maja 1791 r., w trzecim roku obrad Sejmu Wielkiego, podstępem, z naruszeniem prawa, niemalże pod presją wojska.

Droga do Konstytucji

Nie wszyscy chcieli zmian polskiego ustroju. Konserwatyści chcieli tkwić w dawnym systemie, a „patrioci" domagali się reform ustrojowych. Tych drugich poparł sam król. Prace nad Ustawą Rządową rozpoczęły się w 1789 r. We wrześniu parlament powołał Deputację do Formy Rządu, która miała przygotować program reform. Na jej czele stanął biskup kamieniecki Adam Stanisław Krasiński. Jednym z członków Deputacji był marszałek nadworny litewski Ignacy Potocki, który pisał projekty reform, a następnie konsultował je z innymi członkami komisji. Prace szły jednak wolno. Jedne projekty nie podobały się „konserwatystom", którzy bronili złotej wolności szlacheckiej, czyli dotychczasowej anarchii i liberum veto. Inne wzbudzały opór króla, gdyż mocno ograniczały władzę monarchy.

Momentem przełomowym było dojście do porozumienia pomiędzy światłą opozycją, której przywódcą był Ignacy Potocki, a królem Stanisławem Augustem. Nastąpiło to 4 grudnia 1790 r. Od tej pory prace nad Konstytucją ruszyły z kopyta. Odbywały się poza Sejmem, w wąskim gronie wtajemniczonych osób. Głównymi autorami tego niezwykłego aktu byli król Stanisław August Poniatowski, Ignacy Potocki, Stanisław Małachowski, Hugo Kołłątaj i królewski sekretarz Scipione Piattoli, który kursował między nimi niemal w sekrecie.

W tajemnicy przed opozycją

Projekt nowej konstytucji był gotowy już pod koniec marca 1791 r., a pod obrady Sejmu miał być oddany po świątecznej przerwie wielkanocnej. Pierwotny termin wyznaczono na 5 maja. Zwolennicy konstytucji liczyli na to, że nie wszyscy zdążą dojechać i ustawa zostanie przyjęta nawet przy małej obecności posłów (w polskim sejmie nie obowiązywała zasada quorum).

W obawie, że planowana akcja będzie niewystarczająca, twórcy ustawy przyśpieszyli termin obrad nad dokumentem o dwa dni. O nowym terminie ustalonym na 3 maja powiadomiono tylko zwolenników reform. Wieczorem 2 maja w Pałacu Radziwiłłowskim, inaczej zwanym Namiestnikowskim (obecnie Prezydenckim), odczytano projekt ustawy i zaczęto zbierać podpisy popierających go posłów i senatorów. Pod tzw. Asekuracją zebrano 84 podpisy. O spisku dowiedziała się opozycja i również ściągała na gwałt do stolicy. Jednak nie wszyscy dotarli.

Zamach stanu?

3 maja Zamek Królewski otoczyły oddziały wojskowe dowodzone przez ks. Józefa Poniatowskiego. Zgromadziły się też tłumy mieszczan domagających się konstytucji, a na galerię wpuszczono specjalnie wybranych ludzi, oczywiście popierających uchwalenie konstytucji. Mieli oni zarówno okrzykami, jak i samą swoją obecnością wywierać presję na opozycji. Na dodatek przy każdym pośle-opozycjoniście stanął uzbrojony opiekun. Natomiast ks. Józef Poniatowski czujnie zerkał na salę sejmową zza królewskiego tronu. W takiej atmosferze rozpoczęły się obrady. Wśród 182 posłówzdecydowaną większość stanowili zwolennicy ustawy.

Najpierw odczytano depesze od posłów zagranicznych, tak dobranych, aby – donosząc o zagrożeniach dla kraju – sugerowały jedno, że uratować kraj przed upadkiem może tylko ustanowienie nowej formy rządu. Na polecenie króla odczytano projekt ustawy. Zwolennicy reform podnieśli krzyk, domagając się jej przyjęcia bez dyskusji. Opozycja natychmiast podchwyciła wątek naruszenia regulaminu, odwoływała się też do zaprzysięganych przez króla przy elekcji artykułów pacta conventa. Jeden z oponentów – Jan Suchorzewski – groził nawet zabiciem szablą swego kilkuletniego synka, gdyby ustawa, w jego ocenie zagrażająca wolności, stała się prawem. Po burzliwych, ponad sześciogodzinnych obradach, mimo sprzeciwu przeciwników, ustawę przegłosowano, król zaprzysiągł konstytucję w Sali obrad Sejmu, a chwilę później powtórzył to w katedrze św. Jana. Konstytucja obowiązywała przez 14 miesięcy, w tym czasie Sejm Czteroletni uchwalił szereg ustaw szczegółowych, które były rozwinięciem jej postanowień.

Koniec liberum veto i wolnej elekcji

Katolicyzm pozostawał religią panującą, przy zachowaniu tolerancji innych wyznań uznanych przez państwo. Wprowadzono trójpodział władzy. Władzę ustawodawczą miał sprawować dwuizbowy sejm o dwuletniej kadencji. Zmniejszono rolę Senatu. Zniesiono zasadę liberum veto, czyli możliwość blokowania uchwał przez pojedynczych posłów. Decyzje sejmu miały zapadać zwykłą większością głosów. Władza wykonawcza była w rękach króla i Straży Praw (rządu), w której skład wchodził prymas oraz mianowanych przez króla pięciu ministrów: policji, pieczęci (czyli spraw wewnętrznych), interesów zagranicznych, wojny i skarbu. Król otrzymał prawo nominacji biskupów i senatorów, a w czasie wojny miał sprawować naczelne dowództwo nad wojskami. Zniesiono wolną elekcję, ustanawiając tron dziedziczny. Mieszczanom zagwarantowano zmianę stanu na szlachecki, jeśli kupią wieś lub miasteczkoi będą opłacali odpowiednio wysokie podatki. Chłopi zostali wzięci pod opiekę państwa.

 

 

PARTNEREM AKCJI JEST

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki