Szczygło: Rząd zaniedbał sprawę Sikorskiego

2009-04-07 12:40

Szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Aleksander Szczygło uważa, że kandydatura Radosława Sikorskiego na fotel szefa NATO nie miała najmniejszych szans. Dlaczego? - Z tą kandydaturą było jak z totolotkiem: by wygrać, trzeba zagrać - komentuje bliski współpracownik Lecha Kaczyńskiego.

Aleksander Szczygło stoi na stanowisku, że za dyplomatyczne zamieszanie wokół wyboru Duńczyka na sekretarza generalnego Paktu Północnoatlantyckiego jest odpowiedzialny premier. - Cała notatka z rozmowy Donalda Tuska z premierem Danii powinna zostać upubliczniona. Pokazanie jej przed sejmowymi komisjami nie wystarczy - tłumaczył na antenie RMF FM Szczygło.

Kiedy prezydent zrozumiał, że Sikorski nie ma szans i w ostatecznim rozdaniu liczy się tylko Rasmussen? - Ostatni tydzień przed szczytem NATO pokazał, że brak tutaj konsekwencji, że nie zgłaszamy naszego kandydata. Bo procedura jest taka, że zgłoszenie kandydatów następuje na spotkaniu ambasadorów, którzy są przy kwaterze głównej NATO. I takie spotkanie miało miejsce w ubiegłym tygodniu. I tam Duńczycy, Kanadyjczycy i Bułgarzy zgłosili własnych kandydatów - komentuje szef BBN.

Zdaniem Lecha Kaczyńskiego, Sikorski miał na wybór na szefa NATO takie szanse, jak on na złoty medal olimpijski w skoku wzwyż.

Aleksander Szczygło o zaniedbania oskarża rząd. - Myślę, że byłby bardziej skuteczny (prezydent - red.) w tym skoku wzwyż, niż skuteczność rządu w promowaniu Sikorskiego na stanowisko sekretarza generalnego - podkreśla.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki