Tak "Miro" grał przed komisją (ZDJĘCIA!)

2010-01-29 4:40

Doskonale wyćwiczony, odpowiednio ubrany i próbujący swoją chorobą wzbudzić współczucie u słuchaczy. Mirosław Drzewiecki (54 l.), były minister sportu i jeden z głównych bohaterów afery hazardowej, stanął wczoraj przed Sejmową Komisją Śledczą.

Przez kilka godzin tłumaczył się ze swojej znajomości z Ryszardem Sobiesiakiem, z jego córką oraz tajemniczych spotkań w ministerstwie. - Nie jestem sprawcą afery hazardowej - zapewniał Drzewiecki.

Drzewiecki to jeden z najważniejszych świadków w aferze hazardowej. Były minister sportu to drugi - obok Zbigniewa Chlebowskiego (46 l.) - polityk Platformy, który miał działać na rzecz biznesmenów od jednorękich bandytów. "Miro" miał też załatwiać córce Ryszarda Sobiesiaka (56 l.) posadę w Totalizatorze Sportowym. Według byłego szefa CBA Mariusza Kamińskiego (45 l.), to Drzewiecki mógł być odpowiedzialny za przeciek.

Patrz też: Chlebowski atakuje: Afery hazardowej nie ma!

Drzewiecki, podobnie jak Chlebowski, rozpoczął swoje wystąpienie od blisko dwugodzinnego oświadczenia. Zapewnił w nim, że nie jest sprawcą tzw. afery hazardowej, która jego zdaniem jest "jedną wielką mistyfikacją".

Jak wypadł? Według Sławomira Chachołka, specjalisty od marketingu politycznego i prezesa agencji PRC Communications, był profesjonalnie przygotowany do przesłuchania. - Był odpowiednio ubrany, miał wystudiowane gesty, przytakiwał słowom, które wypowiadał. Nawet odchodzenie od stołu z chusteczką miało pokazywać, że nadal jest chory i wzbudza współczucie u przesłuchujących i u widzów. Drzewiecki nie przybrał roli oskarżonego, a jedynie świadka oskarżenia - mówi Chachołek. - Akcentował odpowiednie słowa klucze. Stawiał nacisk na słowo: nie. Mówił: nigdy nie inicjowałem, nie jestem źródłem przecieku. A z drugiej strony starał się dowieść swojej niewinności. Mówił: jestem dumny ze swojej pracy - dodaje Chachołek. Im dłużej trwało przesłuchanie, tym Drzewiecki bardziej się denerwował. - Po pytaniach Beaty Kempy (PiS, 44 l.) machał okularami, uśmiechał się na siłę, zaciskał usta, a nawet zdarzyło mu się zgrzytać zębami. Jąkał się, a jego najczęstszą odpowiedzią było: nie wiem - ocenia specjalista.

Czy śledczy mu uwierzyli? - Drzewiecki mnie nie przekonuje - powiedział po pierwszej części przesłuchania szef sejmowej komisji Mirosław Sekuła (55 l.).

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki