To był rok cudów Donalda Tuska

2008-11-15 3:00

Nawet osoby dostrzegające brak konkretnych efektów rządów PO mówią o zmianie na lepsze w komunikacji społecznej. W odróżnieniu od języka PiS-u, który miał być szczególnie brutalny, język PO ma być światły i elegancki.

Monika Olejnik: "Duży plus należy się premierowi za uspokojenie języka debaty publicznej, w której nie ma już takiego ładunku nienawiści i napięcia jak przez ostatnie lata. Rząd składa się wreszcie z ludzi eleganckich". Paweł Kukiz: "Z języka debaty publicznej zniknęły nienawiść i chamstwo. Są oczywiście niechlubne wyjątki od tej zasady - jak choćby wicemarszałek Sejmu Stefan Niesiołowski i (...) poseł Janusz Palikot (...) - ale to jest margines". Czyli z wyjątkiem dwóch posłów, traktowanych przecież przez dziennikarzy z przymrużeniem oka, wszystko gra. Zatem, panie Kukiz, mam zagadkę. Kto o samorządowcach mówił: "leniwi, głupcy, debile"? Kto polityków opozycji porównał do "hien cmentarnych"? Kto mówił o "popłuczynach po endecji" jako o grupie dominującej w IPN? Kto o badaczach pracujących nad naukową książką mówił, że "zostaną z tego bezlitośnie rozliczeni"? Odpowiadam - po kolei byli to: min. sportu M. Drzewiecki, min. zdrowia E. Kopacz, marszałek B. Komorowski i sam premier D. Tusk.

Skąd zatem złudzenie platformianej elegancji? W naszych umysłach nie zostaje to, co naprawdę rzeczywiste, ale to, co przez medialne pudła rezonansowe jest najczęściej powtarzane. Każde potknięcie Kaczyńskich nagłaśniać bez ograniczeń; wpadki ludzi PO wyciszać! Ta dyrektywa działa. Co z tego, że tak naprawdę politycy PO są tak samo eleganccy, jak Doda subtelna? Czy to jeden z obiecanych cudów? Tak. Cud medialnej manipulacji. Wbrew tym, co uważają, że politycy PO przede wszystkim wyróżniają się nicnierobieniem, sądzę, że istnieją pozapropagandowe owoce rządów PO. Do owoców tych należy obniżenie standardów życia publicznego. Oto przykłady. Krzysztof Bondaryk, mianowany przez premiera Tuska szefem największej tajnej służby (ABW), funkcjonuje w warunkach jawnego konfliktu interesów (przed objęciem tej funkcji pracował w firmach, których aktywność była przedmiotem zainteresowania Agencji). Obniżenie standardów polega i na tym, iż po raz pierwszy od 1989 r. ktoś głęboko zaangażowany w biznes przejął kierownictwo tak newralgicznej instytucji jak tajna służba.

Nowy poziom osiągnął cynizm polityczny - wyparcie spraw ważnych dla obywateli przez propagandę i taktykę gry z mediami i wyborcami. Dzieje się to przy radosnej współpracy tzw. poważnych mediów. Plan PO jest prosty (na razie skuteczny): gospodarka kula się sama - więc lud ma chleb; naszym zadaniem jest zatem troska o igrzyska. Podstawowy klucz na igrzyska to kreacja negatywnego elektoratu głównego konkurenta PO, tj. braci Kaczyńskich. PO tak się zapędziła w atakach na Lecha Kaczyńskiego, że nie zauważa, iż jej działania grożą erozją urzędu prezydenckiego jako takiego. To rażące, że gra o pozbawienie prawomocności i słuszności wszelkich posunięć Kancelarii Prezydenta rozciągnęła się - jak stało się w przypadku obchodów święta 11 listopada - w podważanie symboli narodowych.

Czy znaczy to, że wśród członków PO nie ma patriotów? Patrioci są. Wygląda jednak na to, że nie zdają sobie sprawy, że igranie ze zbiorową wyobraźnią wytwarza trwałe efekty uboczne o wiele bardziej szkodliwe, niż widać to w krótkiej perspektywie. Żeby nie stało się tak, że część pustych foteli na gali niepodległościowej będzie smętnym symbolem kryzysu polskości w ogóle. Bo czyż nie do tego, z każdą wymyślaną na potrzeby mediów "opowieścią", przyczynia się cyniczna propaganda PO? Z każdym przeciekiem, który ma dać pokarm dziennikarzom, by tylko samodzielnie nie próbowali drążyć spraw naprawdę ważnych dla kraju?

Andrzej Zybertowicz

Socjolog, profesor Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, doradca prezydenta ds. bezpieczeństwa. Ma 54 lata

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki