Brańsk: Topielec zbluzgał policjantów

2010-03-22 18:19

Praca w policji to ciężki kawałek chleba, ale nie wszyscy potrafią docenić poświęcenie mundurowych. Boleśnie przekonali się o tym policjanci z Brańska (woj. podlaskie), którzy uratowali życie 26-latkowi tonącemu w lodowatych rozlewiskach rzeki Nurzec. W podziękowaniu usłyszeli od niego tylko... najgorsze obelgi.

Sierżant Zbigniew Kozłowski (25 l.) i posterunkowy Jarosław Trzyna (34 l.) z policji w Brańsku patrolowali ulice, gdy przechodzień zaalarmował ich o mężczyźnie rozpaczliwie wzywającym pomocy. Mundurowi błyskawicznie ruszyli w kierunku rzeki Nurzec i narażając własne życie, wbiegli na niebezpieczne rozlewisko. Uzbrojeni tylko w latarki dłuższą chwilę brodzili po kolana w lodowatej wodzie, aż znaleźli zanurzonego po szyję Piotra S. (26 l.).

Patrz też: Uciekał przed policją kradzionym maluchem (ZDJĘCIA)

- Nie było łatwo go wydostać. Był kompletnie pijany - relacjonuje sierż. Kozłowski. - Woda była potwornie zimna, a na zewnątrz były 3 stopnie poniżej zera - dodaje post. Trzyna.

Policjanci wytaszczyli 26-latka z topieli. I wtedy, choć męż-czyzna miał 2,2 promila alkoholu w organizmie, to i tak dał prawdziwy koncert swoich możliwości słownych, a zszokowani policjanci dowiedzieli się wielu niemiłych rzeczy o sobie, swoich rodzinach i wykonywanej przez siebie profesji. - Najgorsza jest ta niewdzięczność - podsumowuje sierż. Kozłowski.

- Nie jesteśmy od tego, aby nas lubić, ale miło jest czasem usłyszeć słowo dziękuję - dodaje policjant. Naszym reporterom udało się dotrzeć do niewdzięcznego topielca. Propozycję złożenia policjantom oficjalnych podziękowań za uratowane życie oraz przeproszenia ich za swoje zachowanie nazwał "niepotrzebnym cyrkiem".

I jak tu takiego ratować?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki