Tragiczny finał psiej obławy na stado mazurskich krów. Burek zagryzł muuu mamę

2018-12-17 17:27

Są dwie ofiary tej zbrodni - kilkunastodniowy cielaczek i jego pan. Cielaczek stracił mamę, a jego pan dorodną, mleczną krasulę. - Dopadł ją pies sąsiada. O ten, z białą łatą – wskazuje winowajcę Marek Krystkiewicz (46 l.), rolnik z mazurskiej wsi Kownatki-Falęcino, a cielaczek wtóruje mu, żałośnie porykując.

Burek zagryzł mu mamę

i

Autor: reprodukcja Paweł Kicowski/SUPER EXPRESS Burek zagryzł mu mamę

Burek nie działał sam. Na filmie z monitoringu dobrze widać, jak dowodzi zgrają bezpańskich psów, które osaczają stado krów. Krasule usiłują uciec, ale jedna z nich, wyraźnie słabsza od innych, nie może nadążyć. Kąsana przez burka w ogon, nogi i wymiona, pada na środku niewielkiego zamarzniętego stawku.

- Słaba była, bo brzemienna. Zabraliśmy ją do obórki, ale już nic nie dało się zrobić. Wdało się zakażenie i nawet weterynarz nie pomógł. Tylko jego udało się uratować – Marek Krystkiewicz pieszczotliwie głaszcze ślicznego, czarno-białego cielaczka. - Weterynarz wyciągnął go z łona zdychającej matki – dodaje rolnik.

Śmierć krasuli była finałem nieporozumień, które zaczęły się, gdy w maju sąsiad Krystkiewiczów zmajstrował zbiornik na gnojowicę. - Bez pozwolenia wyciął drzewa i zasypał stawek, więc zgłosiliśmy to do gminy. W rewanżu słyszeliśmy wyzwiska – mówi Marzena Krystkiewcz (40 l.).

- Ja tam konfliktów nie potrzebuję, chciałbym, żebyśmy żyli w pokoju, ale sąsiedzi ciągle coś wymyślają – odbija piłeczkę Romuald Gostkiewicz (64 l.). Po chwili przyznaje, że jego Azor faktycznie wydostał się z posesji i pogonił krowę sąsiada. Nie wykluczone, że sprawa znajdzie swój finał w sądzie, jeśli Krystkiewiczowie zechcą dochodzić odszkodowania za padłe zwierzę. No chyba, że pogodzą się z sąsiadami przed Wigilia.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki