Trop mordercy odnalazł się po 40 latach

2009-12-27 17:37

Dla zwolenników przepowiedni to jeszcze jeden dowód na to, że się ziszczają. – Nie szukaj swego męża, bo za czterdzieści lat ktoś na łożu śmierci wyzna prawdę, co się z nim stało – usłyszała od księdza-jasnowidza pani Maria, żona Władysława Papierza (+39 l.), kierowcy Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego w Krakowie.

Kobieta, która w jednej chwili została sama z dwójką małych dzieci nie ustawała w poszukiwaniach zaginionego mężach. Nie dożyła jednak chwili, gdy właśnie po 40 latach okazało się, że na łożu śmierci 93-letni staruszek wyznał, że widział, jak dwóch mężczyzn wrzucało do zbiornika przeciwpożarowego ciało zaginionego Władysława Papierza. Krakowscy policjanci z Archiwum X starają się rozwikłać tę zagadkową historię.

Władysław Papierz miał rodzinę w podkrakowskich Mikluszowicach. 14 grudnia 1968 roku przyjechał tu w odwiedziny do matki. Później miał wpaść do szwagra. - Czekałem na niego, ale nie zaglądnął – wspomina szwagier. – Pomyślałem, że mu coś wypadło. Dopiero gdy następnego dnia okazało się, że nie wrócił też do domu na noc i zaczęła go szukać żona wystraszyliśmy się. Baliśmy się, że mogło stać się coś złego.

Szukali go po całej wsi. Śniegu była masa, po śladach bez problemu by się udało go odnaleźć. Tyle tylko, że śladów Władka nigdzie nie było. Zupełnie tak, jakby wyparował. Zrozpaczona żona Maria Papierz odchodziła od zmysłów. Powiadomiona milicja też nie potrafiła pomóc. Właśnie wtedy szukając pomocy odwiedziła jasnowidza.

- Nie szukaj męża, dopiero za 40 lat na łożu śmierci ktoś wyzna, co się z nim stało – zapowiedział tajemniczo.

Chyba nie takiej pomocy oczekiwała pani Maria. Zresztą mało kto zapewne uwierzyłby w prawdziwość przepowiedni. A jednak. Niedawno jeden z mieszkańców Mikluszowic wyznał, że pochowany przed paroma miesiącami ojciec-staruszek umierając przekazał ciążącą mu na sumieniu tajemnicę.

- Widziałem, jak dwóch mężczyzn wrzucało do zbiornika przeciwpożarowego ciało Władysława Papierza– mówił z trudem żegnający się z tym światem starszy pan.

Zastrzegł jednak, że tą skrywaną od lat tajemnicę można będzie ujawnić dopiero po jego śmierci.
Tak też się stało, a sprawą zainteresowali się policjanci z Archiwum X. Zbiornik ppoż opróżnili strażacy, a funkcjonariusze przeszukali jego dno centymetr po centymetrze. Bez efektu.

- To nie ten zbiornik. Ten staruszek ze swojego domu nie mógł widzieć tego zbiornika – pewien jest Władysław Papierz, syn zaginionego mężczyzny. - Kiedyś przed jego domem był inny zbiornik. Tam trzeba szukać zwłok ojca.

Mężczyzna jest pewien, że ojciec został zabity i to na tle podziału rodzinnego majątku. Wierzy, że nadal żyją świadkowie zbrodni.

- Po tylu latach nikomu nic już nie grozi. Zrzućcie kamień z serca. Dla spokoju własnych sumień i zgłoście się na policję – uderza w czułą strunę. Pan Władysław ciągle ma nadzieję, że policja rozwikła tą zagadkę i – co najważniejsze – odnajdzie szczątki jego ojca. Tak, aby wreszcie mógł po latach zapalić znicz na jego grobie.

Każdy, kto wie cokolwiek o tej zbrodni proszony jest o kontakt z policjantami z krakowskiego Archiwum X: (12) 615 44 42 lub 997

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki