TUREK: Ojciec skatował dziecko w szpitalu

2013-05-03 16:02

Miał się opiekować chorym synkiem w szpitalu. Płacz i grymaszenie 9-miesięcznego Michasia doprowadziły go jednak do szału. Wyrodny ojciec skatował dziecko i rzucił nim o szpitalne łóżeczko. Wszystko widzieli rodzice innych dzieci i powiadomili lekarzy. A ci wezwali policję.

Kamil G. (21 l.) z Turku (woj. wielkopolskie) usłyszał właśnie zarzut narażenia syna na utratę zdrowia. Grozi mu za to 5 lat więzienia. Mężczyzna nie czuje jednak skruchy. Uważa nawet, że jego zachowanie było usprawiedliwione. Jest nerwowy, bo... miał trudne dzieciństwo.

- A mały ugryzł mnie w ucho, ma już cztery zęby - tłumaczy bezczelnie.

Jakby nie docierało do niego, że mógł zabić Michasia. Kilka razy mocno uderzył go przecież w główkę i jeszcze rzucił na łóżko. 9-miesięczny chłopiec ma zapalenie płuc. Czuł się tak słabo, że nawet nie krzyczał z bólu i przerażenia. Malec tylko kwilił żałośnie.

Kto wie, co by się jeszcze stało, gdyby wszystkiego nie widzieli rodzice innych małych pacjentów? Jak zwyrodnialec jeszcze znęcałby się nad maluszkiem? Świadkowie od razu zaalarmowali lekarzy i pielęgniarki.

- Ordynator oddziału dziecięcego natychmiast zadzwoniła na policję - tłumaczy Maria Tyrawska, dyrektor szpitala w Turku.

Zdaniem specjalistów każde uderzenie tak małego dziecka w główkę mogło doprowadzić do tragedii. Śledczy postawili Kamilowi G. zarzut narażenia na wystąpienie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, ponieważ dziecko nie miało widocznych śladów pobicia.

- Trzeba wiedzieć, jak się uderza - bez najmniejszych skrupułów tłumaczył potem Kamil G. dziennikarzom "Super Expressu".

Jak się dowiedzieliśmy, mężczyzna nie cieszy się sympatią sąsiadów.

- Dziwny jest ten człowiek, nadużywa alkoholu, nie ma stałej pracy - mówią.

Matka Michałka, która nie odchodzi teraz od łóżka chłopca, zapowiedziała z kolei, że wyprowadzi się od dziecięcego kata. Kamil G. ma zakaz zbliżania się do szpitala.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki