Umrę jak NFZ nie zapłaci za leczenie!

2013-09-11 4:00

Powinniśmy się modlić do św. Judy Tadeusza, żeby tylko nie zachorować w czwartym kwartale. Szpitale bowiem nie mają za co leczyć, ponieważ przekroczyły kontrakty zawarte z Narodowym Funduszem Zdrowia. Pacjenci drżą o życie!

Barbara Chmielewska (72 l.) z Legionowa od kilku lat jest dializowana w szpitalu powiatowym w Wołominie (woj. mazowieckie). Dowiedziała się, że jej szpital nie ma za co leczyć chorych. - Moja jedna dializa kosztuje około 400 złotych i muszę ją robić co drugi dzień. Jeśli szpitalowi zabraknie na to pieniędzy, to mnie nie będzie na to stać. NFZ chce chyba skazać na pewną śmierć swoich pacjentów. Ciekawe, dlaczego na potrzeby urzędników z funduszu nigdy nie brakuje pieniędzy? - pyta oburzona pacjentka. W Wołominie sytuacja rzeczywiście jest trudna. Do tego stopnia, że pracownicy szpitala pojechali do stolicy protestować przed siedzibą NFZ. - Toniemy w długach - mówi Andrzej Gruza (55l.), dyrektor Powiatowego Szpitala w Wołominie.

Zobacz: Doda trafiła do szpitala. Wyniki badań są tajne!

Co roku jest to samo! Szpitalom w całej Polsce brakuje pieniędzy i przesuwają terminy wyznaczonych operacji. Zwykle dzieje się to pod koniec roku. Tym razem jednak problem zaczął się wyjątkowo wcześnie. Tak jak w Szpitalu Specjalistycznym w Rybniku (woj. śląskie). Tamtejszy oddział chirurgii naczyniowej wyczerpał kontrakt już w połowie lipca i przyjmuje tylko nagłe przypadki. Ograniczenia przyjęć wprowadził też szpital w Mysłowicach. W Pile (woj. wielkopolskie) przesunięto planowane zabiegi na przyszły rok aż na dziewięciu oddziałach. Kontrakt skończył się m.in. na okulistyce, ortopedii, diabetologii. Problemy z planowanymi operacjami mają niemal wszystkie szpitale w największych miastach Wielkopolski: w Poznaniu, Lesznie, Kaliszu. Trudna sytuacja jest w Uniwersyteckim Centrum Klinicznym w Gdańsku. - Czyli znowu mamy syndrom chorych "IV kwartału". Chorych, których szpitale odsyłają z kwitkiem, którym każe się czekać na leczenie kolejne miesiące, bo nie ma pieniędzy - mówi dr Tomasz Latos (49 l.), szef sejmowej Komisji Zdrowia. Czy jest na to lekarstwo? - Jest. Trzeba dać więcej pieniędzy na służbę zdrowia. Zwłaszcza w czasach kryzysu szpitale powinny działać bez zarzutu, bo ludzie nie mają pieniędzy, by szukać pomocy w prywatnej służbie zdrowia - tłumaczy poseł.

Andrzej Gruza (55 l.), dyrektor Powiatowego Szpitala w Wołominie: Toniemy w długach

- Wykonujemy zabiegi ratujące życie, bo takiego pacjenta nie można odesłać z kwitkiem, chociaż na jego leczenie pieniędzy też nie ma. Na planowe leczenie raczej nie ma co liczyć. Nasza sytuacja finansowa jest coraz gorsza. Toniemy w długach. Ale robimy wszystko, by dializy nie były zagrożone.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki