W biznesie mały może więcej

2010-03-01 3:00

Nie trzeba wielkich pieniędzy ani armii ludzi, żeby odnieść sukces. Pan Jacek Rozwadowski przekonuje, że liczy się podejście do klienta. Jacek Rozwadowski, szef firmy "Podłoga od A do Z" ze Świdnika (woj. lubelskie) przekonuje, że w jego branży, popularnej "wykończeniówce", przyszłość należy do małych, ale wszechstronnych i świetnie przygotowanych do pracy z klientem teamów.

Kierunek, w którym iść, wyznaczył sobie wymyślając nazwę firmy. "Podłoga od A do Z" znaczy po prostu tyle, że on i jego współpracownicy zrobią wszystko, żeby ktoś, kto odwiedzi ich siedzibę, wiedział, że niczego, co jest związane z tematem podłogowym szukać już nie musi. - Wszystko jedno co: deski podłogowe, parkiety przemysłowe, panele czy kamień. Nasza firma to zamówi, przygotuje, dotnie i zamontuje. Jedyna rzecza, którą klient musi zrobić, to musi być zadowolony z końcowego efektu - obrazuje działanie swojej firmy Rozwadowski.

Trudne początki firmy

Z lekka żartując dodaje, że pomysł na taki a nie inny sposób zarabiania na życie wpadł mu do głowy, gdy nosił za swym ojcem kable od cykliniarki. Zdzisław Rozwadowski zajmuje się cyklinowaniem podłóg od 1989 roku. A jego syn, podpatrując fach, postanowił pójść z tym dużo dalej.

Był 2001 rok, początki różowe nie były. Zaczynał ze starszą o kilka lat od siebie cykliniarką, którą podarował mu Rozwadowski senior. Do tego sklep w Świdniku, w którym zgodnie z nazwą firmy chciał mieć wszystko to, co może być przydatne na wysokości podłogi. Na początku jednak tylko mu się to marzyło, bo zaczynał z dwiema klepkami - wzorami do pokazywania potencjalnym klientom.

Dzień w dzień przybywało coś nowego. Dziś o ofercie sklepu jego właściciel mówi krótko: bogata. - Może to zabrzmi jak banał, ale wiedziałem, że nam się uda. Jak się na coś naprę, to nie ma przeproś - mówi z przekonaniem, podkreślając jednakże to, że rozwój firmy nie był jednym pasmem nieprzerwanych sukcesów. - Wiem, jak smakuje postny chleb. Może dlatego wiem też i to, że trzeba iść dalej i nie bać się czasami zaryzykować - mówi. Na szczęście nigdy przez skłonność do ryzyka nie doznał wielkich kłopotów.

Rodzina to podstawa

Sam Rozwadowski przyznaje, że duża w tym zasługa jego żony Ewy, która pomaga mu prowadzić interes. Stara prawda o tym, że mężczyzna jest głową przedsięwzięcia, kobieta zaś szyją, która wie, w którą stronę tę głowę zwrócić, w ich przypadku sprawdza się co do joty. - Wiecznie zaganiany, często chodzę z głową w chmurach. Wtedy pomoc mocno stąpającej po ziemi, ale pomysłowej Ewy jest nieoceniona - chwali swą wspólniczkę.

Nachwalić nie może się również ludzi, którzy dla niego pracują. Piotr Szul, Rafał Doroszuk i Dariusz Grabowski to jego zdaniem właściwi ludzie na odpowiednim miejscu. - Wiem, że nie zrobią mi wstydu - sumuje, podkreślając, że nie chodzi mu tylko o ich wysokie umiejętności techniczne, ale i kulturę osobistą, o czystym ubraniu i trzeźwym "chuchu" nawet nie wspominając.

W firmie ze Świdnika "fachowcy" w przepoconych łachach i z zapachem wypitego piwka są nie do pomyślenia.

Każdy klient się liczy

To zresztą służy wszystkim. "Podłoga od A do Z" realizuje wiele projektów ekskluzywnych, z użyciem najdroższych materiałów, u ludzi, dla których liczą się takie niuanse. Dlatego też firma współpracuje z wieloma projektantami i architektami, a zadowoleni inwestorzy przekazują telefon do Rozwadowskiego następnym. - Myślę, że zdobywamy ich również takimi szczegółami - uśmiecha się Rozwadowski, dla którego kontakt z klientem to rzecz nie do przecenienia.

Tym również wygrywają z wielkim biznesem, dla którego jeden klient w tę, jeden w tamtą to niewielka różnica. W "Podłogach od A do Z" nie chcą po prostu wypchnąć towaru czy usługi i zacierać rąk, licząc zysk. Stąd o podłogach, takich czy owakich, a może zupełnie innych często rozmawia się u nich przy kawie.

- Cierpliwe wysłuchanie potrzeb ludzi, no i pomoc w ich spełnieniu - choć brzmi to bardzo górnolotnie, zwłaszcza jeśli chodzi o podłogi, jednak Rozwadowski zapewnia, że to prawda. - W pełni usatysfakcjonowany klient, zadowolony z tego co ma w domu, to równie zadowolony ten, który mu pomógł. Czyli ja - kończy. Jak to się ma do rzeczywistości? Choć miesiące zimowe to zazwyczaj martwy sezon w tej branży, a wokół podobno szaleje kryzys, "Podłoga od A do Z" nie narzeka na brak pracy.

Jak pan Jacek rozwinął swoją podłogową firmę

Pan Jacek sam przyznaje, że nie zawsze było łatwo. Od małej rodzinnej firmy do przynoszącego przyzwoite zyski sklepu z podłogami wiodła długa i wyboista droga. I choć biznesmen był zdeterminowany, by do wszystkiego dojść własną ciężką pracą, to nie obyło się bez pomocy z zewnątrz.

Przedsiębiorca dobrze pamięta moment zwrotny w historii jego firmy. Akurat pojawiła się okazja na rozwój. Miał szansę na zakupienie specjalistycznych maszyn i surowca świetnej jakości z Holandii. Coś takiego pomogłoby mu rozwinąć biznes. Niestety, nie miał pieniędzy na zakupy.

Po pomoc postanowił udać się do Spółdzielczej Kasy Oszczędnościowo-Kredytowej "Świdnik", gdzie bez problemu uruchomił linię kredytową RB Tandem na prowadzenie bieżącej działalności gospodarczej.

Ze swojej wizyty w SKOK-u pan Jacek ma bardzo miłe wspomnienia. - Uwinęli się z tym naprawdę szybko. Od początku pilotował mnie jeden człowiek, obyło się bez masy kwitów i zaświadczeń - wspomina przedsiębiorca, dodając do katalogu plusów spółdzielczej Kasy również aspekt pozafinansowy. Pan Jacek sam udziela się społecznie i charytatywnie, spodobało mu się więc to, że SKOK również nie pozostaje niewzruszony na los innych. - Patrzą nie tylko na biznes, ale i na ludzi. To miłe - mówi przedsiębiorca.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki