- Robiłem wszystko, aby Krystyna do mnie wróciła, żebyśmy spróbowali jeszcze raz być dobrym małżeństwem - rozpacza Bogdan Kucharski (44 l.), patrząc na zgliszcza domu, w którym zginęła jego rodzina. Ale kobieta nie chciała słuchać.
We wrześniu ubiegłego roku wyprowadziła się z domu w Waliłach Stacji (woj. podlaskie) i wystąpiła o rozwód. Wynajęła drewniany dom we wsi Załuki i zamieszkała w nim razem z synem.
Patrz też: Kołodzież, podlaskie: Jerzy Grochowski - tata bohater - uratował rodzinę z pożaru
Był środek nocy, gdy doszło do zwarcia w instalacji elektrycznej tuż przy liczniku. Z początkowo tlących się plastikowych elementów zaczął wydzielać się śmiertelnie niebezpieczny czad. Niewielkie ogniki z wolna stawały się coraz większe, aż wreszcie potężny ogień objął cały drewniany dom.
Na miejsce dotarło aż pięć zastępów straży pożarnej. Niestety, na ratunek dla matki i syna było już za późno. Oboje spłonęli. - Tylko ikona została mi po córce. Krysia sama ją wyhaftowała - mówi nie kryjąc łez Włodzimierz Lisowski (67 l.), ojciec kobiety i dziadek 21-latka.