Warszawa: Bartłomiej M. napadł z nożem na pracownika salonu i ukradł porsche FOTO!

2011-06-30 4:00

Sceny niczym z sensacyjnego filmu rozegrały się w salonie na ul. Połczyńskiej. Bartłomiej M. wtargnął na jego teren, ranił nożem pracownika, a potem ukradł porsche. Złodziej pędził jak szalony dobre kilkadziesiąt kilometrów. Zatrzymał go dopiero słup.

Dochodzi godz. 21.30. Pod salonem przy ul. Połczyńskiej pojawia się Bartłomiej M. Mężczyzna najpierw napada na kierowcę lawety i przystawia mu nóż do gardła. - Oddawaj porsche, bo cię potnę - wygraża do siedzącego za kółkiem Krzysztofa U. Kiedy jednak przerażony kierowca tłumaczy mu, że wcale nie holuje sportowego wozu, tylko zwykłą toyotę, rozwścieczony nożownik zadaje mu 2 ciosy w udo i ucieka.

Kilka minut później z zakrwawionym nożem w ręku wpada na parking serwisu porsche położonego na terenie salonu. Tam dźga w klatkę piersiową pracownika Rafała S. (24 l.), a chwilę potem porywa stojące porsche z kluczykami w stacyjce. Uciekiniera zauważają policjanci i ruszają za nim w pościg. Jednak Bartłomiej M. nie daje za wygraną. Pędzi z zawrotną prędkością i nie reaguje na wezwania stróżów prawa, aby się zatrzymał.

Patrz też: Porsche i Lamborghini współnie zrobią SUV-a i limuzynę GT

Ucieczkę kończy dopiero w miejscowości Piorunów. Traci panowanie nad kierownicą, uderza w słup i ląduje w rowie. Bartłomiej M. ma jednak nieprawdopodobne szczęście! Do kabiny wbija się słup i dosłownie o kilka centymetrów omija głowę złodzieja, który noc spędza w szpitalu. Podobnie jak raniony przez niego pracownik salonu.

- Mężczyzna próbował jeszcze uciekać pieszo, jednak został natychmiast zatrzymany przez policjantów - mówi komisarz Robert Szumiata (39 l.) ze stołecznej policji. Dziś miłośnikiem sportowych wozów zajmie się prokurator.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki