Warszawa: Szkoła, do której powinna chodzić zmarła Dorotka umywa ręce

2011-01-31 3:10

Dziś o godz. 16.40 TVP 1 i "Super Express" zapraszają na specjalne wydanie "Celownika". Losem niepełnosprawnej Dorotki, (miałaby dziś 12 lat), nikt nie interesował się, aż w ubiegłym miesiącu, w przydomowym ogrodzie, znaleziono jej zwłoki.

Upośledzoną dziewczynkę wychowywali matka i jej konkubent. Od 2005 roku powinna chodzić do szkoły integracyjnej, ale nigdy się tam nie pojawiła. Szkoła o nieobecności dziecka poinformowała kuratora dopiero w 2010 roku!

Aldona Kalińska, od 2009 roku dyrektor Szkoły Podstawowej nr 14 w Ursusie: - Nie mam obowiązku zawiadamiać sądu rodzinnego, a procedury, które mogłam zastosować, zastosowałam.

Przeczytaj koniecznie: Warszawa: Ewa Ch. z ul. Spisaka zakopała niepełnosprawną córkę Dorotkę w ogródku

Co z tego, skoro do 2010 roku ograniczyły się one do listu do matki (którego ta nie odebrała) i powiadomienia policji (na co nie ma dowodów).

Dzięki wytrwałości Małgorzaty Siwkiewicz, kierownika kuratorów sądowych, w grudniu ub.r. o sprawie dowiedziała się prokuratura i udało się odkryć prawdę o losie dziecka. Dlaczego przez ponad 5 lat nikt nie ustalił przyczyny nieobecności nastolatki?

Ewa Ch. (42 l.) - matka dziecka - opowiedziała "Super Expressowi", jak pochowała dziecko obok domu przy ul. Spisaka. - Ucałowałam ją i wyszeptałam, że bardzo ją kocham - relacjonowała. Choć ciążą na niej zarzuty spowodowania śmierci dziecka, wciąż jest na wolności. Według jej relacji, gdy karmiła córkę z butelki ze smoczkiem, ta nagle zachłysnęła się i udusiła. Prokuratura ustala, czy dziecko nie było podtruwane. Wiadomo, że Dorotka nie była bita.

Więcej oglądaj dziś w programie "Celownik" w TVP 1 o godzinie 16.40

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki