Wolałabym, żeby mój mąż siedział w więzieniu, niż leżał martwy

2008-01-03 20:06

Zazdroszczę tym kobietom, których mężowie siedzą teraz w więzieniu. 1000 razy wolałabym, żeby Łukasz był za kratami niż w grobie - mówi "Super Expressowi" Aneta Kurowska (27 l.), wdowa po pierwszym żołnierzu zabitym w Afganistanie.

Aneta od czasu pogrzebu Łukasza bardzo się zmieniła. Kiedyś uśmiechnięta, pełna młodzieńczej energii, teraz ubrana w czerń jest poważna i jakby nieobecna. W czasie rozmowy na jej twarzy raz po raz pojawiają się łzy.

Kiedy Aneta słyszy niektóre wypowiedzi rodzin żołnierzy, którzy zostali aresztowani za ostrzelanie cywilów w wiosce Nangar-Khel, ogarnia ją wściekłość.

- Nie wie, co mówi, ten, kto twierdzi, że wolałby, żeby jego bliski wrócił z Afganistanu w trumnie, bo wtedy byłby bohaterem, a rodzina miałaby rentę - irytuje się.

Gdyby ktoś ją postawił przed takim wyborem, nie wahałaby się ani chwili. - W więzieniu mogłabym Łukasza potrzymać za rękę, na widzeniu przytulić go i powiedzieć: słuchaj kochanie, nie martw się, wszystko będzie dobrze - opowiada. Ale wyboru nie ma. Ten słoneczny sierpniowy dzień, gdy do jej domu zapukali żołnierze, zapamięta do końca życia.

Czuła, że coś jest nie tak. Łukasz nie odezwał się poprzedniego dnia przez Internet. Gdy zobaczyła smutny wzrok wojskowych, w jednej chwili załamało się całe jej życie. A przecież mieli z mężem tyle planów. - Poznaliśmy się banalnie, w autobusie, krótka wymiana spojrzeń i Łukasz wziął numer mojego telefonu - wspomina Aneta Kurowska. Gdy zrozumieli, że są sobie przeznaczeni, wzięli ślub. Łukasz pojechał do Afganistanu, bo pragnął przeżyć wielką przygodę. - Nie chciałam go puścić, ale co mogłam zrobić - bezradnie rozkłada ręce kobieta. On ciepłym głosem przekonywał: - Żabko, to tylko pół roku. Szybko przeleci. Uwierzyła. I choć czas bez niego ciągnął się niemiłosiernie, cierpliwie czekała. Każdego dnia siadała o umówionej porze przed komputerem i rozmawiała z mężem przez Internet. - Już niedługo będziemy razem - zapewniał. Ona wyobrażała sobie wciąż tę chwilę, gdy przytuli ją na lotnisku. Czekała na słowa: "Żabko, już po wszystkim". Przez Internet opowiadał jej, jak bardzo tęskni, jak dokucza mu klimat. Mówił o wielkim stresie, który towarzyszy mu każdego dnia, ale nie skarżył się. - Nie chciał mnie martwić - opowiada kobieta.

Stała się jednak tragedia. Na tydzień przed powrotem żołnierza do Polski patrol z Łukaszem Kurowskim został w Afganistanie ostrzelany przez talibów. Zanim umarł, poprosił swoich żołnierzy: "Powiedzcie mojej Żabce, że zawsze będę ją kochał".

Aneta sylwestra spędziła nad grobem ukochanego. Długo stała też tam w Wigilię. Niedawno dostała w prezencie szczeniaka. Nazwała go Leopard.

- To na pamiątkę po Łukaszu, bo w Polsce służył właśnie na czołgu Leopard - dodaje wdowa.

Łukasz Kurowski

(ur. 14 lutego 1979 r. - zm. 14 sierpnia 2007 r.), oficer Wojska Polskiego, pośmiertnie awansowany na porucznika. Dowódca plutonu czołgów w 10. Brygadzie Kawalerii Pancernej. Pierwszy polski żołnierz, który zginął w Afganistanie. Odznaczony Krzyżem Komandorskim Orderu Krzyża Wojskowego.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki