Wspólne śledztwo Polaków i Rosjan? Co z umową o badaniu katastrof lotniczych?

2010-05-07 11:57

Przedstawiciele rządu cały czas zachwalają pracę śledczych z Rosji i przejrzystość śledztwa w sprawie katastrofy pod Smoleńskiem. Jesteśmy zdani na łaskę Rosjan i od ich dobrej woli zależy kiedy przekażą polskim prokuratorom kluczowe dowody. Nie musi jednak tak być! Oba kraje łączy umowa, która pozwala na wspólne badanie katastrof lotniczych. Innego zdania jest rząd i prokuratorzy.

Porozumienie między Polską a Rosją ma jednak haczyki prawne. Każda ze stron próbuje znaleźć w niej takie luki, które byłyby usprawiedliwieniem dlaczego do tej pory polscy śledczy nie włączyli się do dochodzenia. „Rzeczpospolita” pisze, który zapis umowy pozwoliłby Polakom na udział w śledztwie.

Dokument z 1993 roku, a szczególnie najważniejszy jego artykuł 11 mówi wyraźnie: "wyjaśnienie incydentów lotniczych, awarii i katastrof spowodowanych przez polskie wojskowe statki powietrzne w przestrzeni powietrznej FR lub rosyjskie wojskowe statki powietrzne w przestrzeni powietrznej RP prowadzone będzie wspólnie przez właściwe organy polskie i rosyjskie".


Rzecznik MON, Janusz Sejmej wie, że umowa nadal obowiązuje, bo żadna ze stron jej nie wypowiedziała, ale rząd nie brał jej pod uwagę. Gazeta dostała sprzeczne wyjaśnienia na temat tego dlaczego polskie służby nie chcą włączyć się do śledztwa skoro umowa na to pozwala.

Pułkownik Zbigniew Rzepa, rzecznik Naczelnej Prokuratury Wojskowej  mówi, że dokument nie może być zastosowany do katastrofy smoleńskiej, gdyż jest to porozumienie wojskowe, a śledztwo prowadzą rosyjscy prokuratorzy cywilni. Mateusz Martyniuk, rzecznik prasowy Prokuratury Generalnej twierdzi z kolei, że ta umowa nas nie obowiązuje.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki