KOSZMAR! 7-latka wyskoczyła z okna, bo pani zamknęła ją w klasie

2014-12-13 3:00

Nieszczęście w Zawierciu (woj. śląskie). Natalka (7 l.) wypadła z okna klasy na pierwszym piętrze. Spadła kilka metrów w dół. Dziewczynka ma złamaną nogę, bardzo cierpi, ale na szczęście jej życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Sprawę bada policja, ale wiele wskazuje na to, że o Natalce zapomniała jedna z nauczycielek i zostawiła ją zamkniętą w klasie.

Ta wiadomość nieomal zwaliła z nóg Mariusza Przystupę (33 l.), ojca małej Natalii. Była bardzo zatrważająca. - Dowiedziałem się, że Natalka miała wypadek, wypadła z okna i nieprzytomna została zabrana do szpitala - opowiada roztrzęsiony ojciec. - Wyrwałem z domu i ruszyłem czym prędzej do szpitala - dodaje.

Na szczęście wieści okazały się w miarę dobre. Natalka ma złamaną nogę, jest oczywiście poobijana, ale żadne organy wewnętrzne nie zostały uszkodzone.

Do wypadku doszło wczoraj w Szkole Podstawowej nr 6 w Zawierciu, około godz. 13. Natalkę zabrała załoga pogotowia ze skwerku pod oknami szkoły, na jej wewnętrznym dziedzińcu.

Co się stało? Jak Natalka się tam znalazła?

- Trochę z nią rozmawiałem. Mówi, że została przeoczona przez nauczycielkę po lekcji religii. Po prostu katechetka nie zauważyła, że Natalka nie wyszła z klasy, i zamknęła drzwi na klucz - opowiada "Super Expressowi" ojciec dziewczynki.

Siedmiolatka wpadła w panikę. Na początku pukała w drzwi. Potem wręcz w nie waliła z całych sił, ale na próżno. Była przerwa, mógł być harmider, nikt jej nie usłyszał i nie przyszedł z pomocą.

- Ona bardzo nie lubi przebywać sama w zamkniętych pomieszczeniach. Bardzo się wtedy boi. Otworzyła okno. Nie wiem, co chciała właściwie zrobić. Zawołać o pomoc czy też może próbowała jakoś wyjść? No i spadła. Na szczęście akurat tam pod oknami jest jakaś trawa - mówi załamany ojciec.

Natalka jest pod troskliwą opieką lekarzy z Centrum Pediatrii w Sosnowcu. Jej ojciec odetchnął z ulgą, gdy powiedziano mu, że dziewczynka będzie zdrowa.

Szkoła Podstawowa nr 6 uchodzi za jedną z najlepszych w Zawierciu. Kiedy tam wczoraj dotarliśmy, była już zamknięta. Niestety, nie udało nam się porozmawiać z nikim z dyrekcji.

Zobacz: Chciał oświadczyć się z dźwigu. Zmiażdżył dom ukochanej

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki