Wyszedł z domu po śmierć

2009-12-15 19:39

To bardzo tajemnicza sprawa. Jakby nigdy nic wyszedł z domu i już więcej do niego nie wrócił. Poszukiwania spełzły na niczym. Dosłownie jakby Grzesiek Mańkiewicz (15 l.) z Woli Radziszowskiej (Małopolska) rozpłynął się w powietrzu.

Prowadzący śledztwo krakowscy policjanci z Archiwum X podejrzewają najgorsze, czyli że nastolatek mógł zostać zamordowany, a jego zwłoki zabójca gdzieś ukrył. I to niedaleko domu. Pomimo kilkukrotnych poszukiwań nie udało jednak się ich odnaleźć. Dlatego chłopak nadal jest uważany za zaginionego i poszukiwany, a Archiwum X stara się odkryć tajemnicę jego zniknięcia.

- Moje dziecko nie żyje? - takiej myśli nie dopuszcza matka chłopaka - Małgorzata Mańkiewicz (33 l.). - Grzesiu, bardzo mi ciebie brakuje. Bardzo cię kocham. Daj znak życia - cały czas wierzy, że wkrótce znów będzie mogła przytulić syna do serca.

Wola Radziszowska, 19 maja 2007 roku, ciepły sobotni poranek. Grzesiek wyrusza z domu do jednego z gospodarzy, gdzie czasami dorabia sobie rąbaniem drewna. Tak przynajmniej mówi matce. W rzeczywistości odwiedza na chwilę mieszkającą niedaleko ciotką, potem na moment wpada do sklepu w pobliskim Radziszowie. I tyle, więcej już go nigdzie nie widziano.

Matka nie potrafi wyjaśnić tak nagłego zniknięcia syna. Jest wdową, samotnie wychowuje Grześka i młodszego syna Kubę (10 l.). Nie przelewa jej się. Dlatego myślała o wyjeździe za chlebem do Anglii. Chciała tam zostać na stałe, by zarobić na życie i wychować dzieci.

- Grzesiek wiedział o tym - wdowa wyklucza wyjazd na Wyspy jako ewentualny powód tajemniczego zniknięcia syna. - Mówił, że to rozumie, że to dla nas szansa na lepsze życie. Dlaczego zniknął? - pyta na głos samą siebie.

Kłopoty w szkole też raczej nie wchodzą w rachubę. Owszem, z Grześkiem były pewne problemy. Gdy koledzy w szkole mu dokuczali, zaczął wagarować. Dlatego przed zniknięciem rozpoczął naukę w gimnazjum w jednym z krakowskich domów dziecka. Na weekendy matka zabierała go do siebie na przepustkę. Właśnie był na takiej, gdy przepadł jak kamień w wodzie.

- Wiele wskazuje na to, że chłopak został zamordowany, a jego zwłoki ukryto - jedną z najbardziej prawdopodobnych hipotez podaje mł.inspektor Dariusz Nowak, rzecznik małopolskiej policji. - Dlatego kilkudziesięciu policjantów wspomaganych przez krynicką grupę ratowników GOPR wraz z psami wyspecjalizowanymi do wyszukiwań zwłok przeszukiwało wytypowane tereny, ale bez skutku. Podobna akcja prowadzona była też, gdy policja zdobyła informację, że za zniknięciem chłopaka może stać ktoś z bliskiej jego rodziny. Śledczy w tej sprawie nie zdradzają nic więcej.

To nie były pierwsze i nie ostatnie poszukiwania zwłok Grześka. Bo co do tego, że chłopak nie żyje, niestety, panuje już zgodność.

Informacje w tej sprawie można przekazywać na telefony krakowskiego Archiwum X
(12) 615 44 42 lub 997

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki