Za AFERĄ z NABOJAMI stoi były komandos Grom?

2013-04-05 15:59

Oby to nie była prawda! - W aferę ze znikającą amunicją z Sejmu zamieszany jest były żołnierz jednostki specjalnej GROM - przekonuje nasz kolejny informator. Szefowie Kancelarii Sejmu w tej sprawie milczą. Czekają na wyniki prac specjalnie powołanego zespołu, który bada, czy ktoś wynosił naboje z parlamentu. Prokuratura o takim zdarzeniu nie ma żadnych informacji.

Wczoraj napisaliśmy, że z Sejmu mogło zniknąć nawet kilka tysięcy sztuk naboi. - Sprawa jest od kilku dni badana. Szef Kancelarii Sejmu powołał zespół, który się tym zajął - informuje biuro prasowe Sejmu.

Nasz informator przekonuje, że amunicja znikała przy okazji szkoleń straży marszałkowskiej. Wczoraj otrzymaliśmy kolejny telefon w tej sprawie.

- Zespół kontrolujący wziął pod lupę m.in. byłego komandosa GROM-u, który pracuje w straży marszałkowskiej - poinformowano nas.

Wiemy, że w Sejmie pracuje kilku byłych żołnierzy tej jednostki. - Niektórych z nich sam rekomendowałem. To bardzo dobrzy fachowcy - komentuje dla nas generał Roman Polko (51 l.), były szef GROM-u.

O znikającej amunicji chcieliśmy porozmawiać z szefem Kancelarii Sejmu lub komendantem straży marszałkowskiej.

- Szef Kancelarii Sejmu wypowie się w tej sprawie po zakończeniu prac komisji powołanej do przeprowadzenia kontroli przestrzegania zasad posiadania, ewidencjonowania i przechowywania broni palnej, amunicji i środków przymusu bezpośredniego przez straż marszałkowską - informuje biuro prasowe Sejmu.

Tymczasem o znikających nabojach nic nie wie prokuratura. - Na razie nie słyszałem o takim zawiadomieniu - mówi Dariusz Ślepokura, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki