ZAMIESZKI W WARSZAWIE 11 LISTOPADA: Bandyci na MARSZU - ZDJĘCIA

2011-11-12 17:13

Bitwa w centrum stolicy w czasie obchodów Święta Niepodległości! Z jednej strony prawicowi bojówkarze wspierani przez kiboli, a z drugiej anarchistyczni zadymiarze, do których dołączyli towarzysze z Niemiec.

Zaczęło się jeszcze przed południem, gdy lewaccy bandyci, także przyjezdni z Niemiec, atakowali bezbronne grupy rekonstrukcyjne, a w końcu rzucili się na policjantów. Po pobiciu kilku przechodniów tchórzliwi anarchiści ukryli się w restauracji Krytyki Politycznej, z której wyciągnęli ich funkcjonariusze i odwieźli do aresztu.

Pierwsze kamienie

Ale to był dopiero początek. Gdy lewicowa Kolorowa Niepodległa ustawiła się na trasie Marszu Niepodległości, aby nie dopuścić do rozlewu krwi, policjanci rozdzielili obie manifestacje i utworzyli między nimi strefę buforową. Wtedy zaczęło się na dobre.

Na stojących w kordonie policjantów poleciały rzucane przez zakapturzonych kiboli idących w marszu narodowców race, petardy, butelki i wyrywane z chodników kamienie. Tłum stawał się coraz bardziej agresywny. Nie pomogło użycie armatek wodnych i gazu łzawiącego. Chuligani niszczyli wszystko, co stanęło na ich drodze.

Bitwa w Śródmieściu

Bandy liczące od kilku do kilkunastu osób zaczęły odrywać się od manifestujących i przebijać się do Kolorowej Niepodległej. Bitwa stawała się coraz krwawsza, a starcia przeniosły się na położony kilkaset metrów dalej pl. Na Rozdrożu. Grupy bandytów podpalały samochody, demolowały przystanki, wybijały szyby. Funkcjonariusze do późnego wieczora wyłapywali kolejne grupki chuliganów.

– Wieczorem było ponad 200 zatrzymanych osób, w tym kilkunastu obcokrajowców, i 40 rannych policjantów (trzech ciężko) – wyjaśniał mł. insp. Maciej Karczyński (40 l.) ze stołecznej policji. Na razie nie wiadomo, ile osób usłyszy zarzuty. Dziś miejskie służby będą starały się policzyć straty.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki