Zepchną Palikota na margines

2009-05-25 12:00

Czy to możliwe, żeby Janusz Palikot zniknął z polskiej sceny politycznej? Wszystko wygląda na to, że tak. Etatowy skandalista PO podpadł kierownictwu partii i może się to dla niego skończyć nieciekawie.

Jak twierdzi dziennik "Polska", Janusz Palikot po raz pierwszy naraził się Donaldowi Tuskowi, gdy sięgnął po teczkę Jarosław Kaczyńskiego. Wiadomo było, że zawiera ona wiele fałszywek, nie powstrzymało to jednak lubelskiego skandalisty przez kilkoma spektakularnymi występami.

Potem było publiczne czytanie pracy doktorskiej Lecha Kaczyńskiego w czasie, gdy w szpitalu leżała jego matka. To naraziło Palikota na niemal powszechną krytykę w partii.

Czarę goryczy przelały ubiegłotygodniowe informacje, że Palikot spotyka się z Andrzejem Olechowskim i Pawłem Piskorskim - szefem SD, oraz informacje o interesach doradcy medialnego Palikota Jacka Prześlugi.

Co grozi Palikotowi za ostatnie wybryki? Podobno możliwy jest tylko najwyższy wymiar kary - wyrok politycznej śmierci. Agonia ma być powolna, ale konsekwentna przez wypychanie go na margines partii.

Jedyne, co może powstrzymać PO, to niesłabnąca popularność Palikota. Jest on dziś drugim po Donaldzie Tusku najbardziej rozpoznawalnym politykiem PO. Z wewnętrznych badań Platformy, do których dotarł dziennik "Polska", wynika, że 15 procent jej elektoratu to zwolennicy lubelskiego posła, a ich odejście byłoby dla PO poważnym ciosem

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki