Maciej B. właśnie jechał z dwoma kolegami na akcję. Policjanci swoim fordem dojechali do Lipowa (woj. warmińsko-mazurskie). Maciej B. siedział z tyłu. Nagle zza jadącej z naprzeciwka ciężarówki wyskoczyło rozpędzone audi. Samochód z impetem wbił się w policyjne auto. Uderzenie było tak silne, że przód policyjnego forda zgiął się w harmonijkę. Dwóch policjantów trafiło do szpitala. Tylko Maciej B. nie przeżył wypadku. Gdyby miał zapięte pasy, pewnie by żył.
Podczas pogrzebu Maciej B. dostał pośmiertny awans na aspiranta. Wyliczano jego zasługi w tropieniu bandytów. Mówili, jak wiele mógł jeszcze dokonać...