Zginął pod własnym traktorem

2013-09-13 13:15

Radosław Ch. (†33 l.), rolnik ze wsi Kąty na Podlasiu, kończył już orać swoje pole, gdy nagle jego traktor zsunął się z nasypu i przygniótł go swoim ciężarem. Mimo pomocy żony, sąsiadów i lekarzy, zmarł na skutek odniesionych urazów. Osierocił troje dzieci.

Ciemniało, rozpadał się deszcz, ale Radosław Ch. chciał skończyć orać swoje pole, aby tak przygotowane czekało już na zimę. Został mu ostatni pas ziemi przy nasypie oddzielającym jego pole od łąki. Popełnił błąd. Tak nieszczęśliwie manewrował traktorem z doczepionym pługiem, że ten zsunął się z nasypu, przewrócił kołami do góry i przygniótł 33-latka. Nie miał szans, aby samodzielnie wydostać się z pułapki. Cierpiąc potworny ból, czekał na zmiłowanie boskie.

Przeczytaj: Krasnystaw: Ukradł traktor i ruszył na piwo

Nie wiadomo, jak długo tak leżał, gdy na pole przybiegła zaniepokojona jego nieobecnością żona, Marzena. Ale i ona była bezradna. O pomoc poprosiła sąsiadów, którzy przy pomocy innego traktora uwolnili konającego Radosława spod ciężaru. Na miejsce wezwano pogotowie. Mimo trwającej ponad godzinę reanimacji, rolnik zmarł. – Pracował od świtu do nocy, na wódkę nie chodził. Miał wspaniałą rodzinę – wspominają zmarłego sąsiedzi. Pan Radosław osierocił troje małych dzieci. Przyczyny tragedii badają policjanci z Kolna.

Ciemniało, rozpadał się deszcz, ale Radosław Ch. chciał skończyć orać swoje pole, aby tak przygotowane czekało już na zimę. Został mu ostatni pas ziemi przy nasypie oddzielającym jego pole od łąki. Popełnił błąd. Tak nieszczęśliwie manewrował traktorem z doczepionym pługiem, że ten zsunął się z nasypu, przewrócił kołami do góry i przygniótł 33-latka. Nie miał szans, aby samodzielnie wydostać się z pułapki. Cierpiąc potworny ból, czekał na zmiłowanie boskie.
Nie wiadomo, jak długo tak leżał, gdy na pole przybiegła zaniepokojona jego nieobecnością żona, Marzena. Ale i ona była bezradna. O pomoc poprosiła sąsiadów, którzy przy pomocy innego traktora uwolnili konającego Radosława spod ciężaru. Na miejsce wezwano pogotowie. Mimo trwającej ponad godzinę reanimacji, rolnik zmarł. – Pracował od świtu do nocy, na wódkę nie chodził. Miał wspaniałą rodzinę – wspominają zmarłego sąsiedzi. Pan Radosław osierocił troje małych dzieci. Przyczyny tragedii badają policjanci z Kolna.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki