Śląskie: zginęła niosąc pomoc

2010-01-30 10:32

Grażyna Gumienny (50 l.) latami niosła pomoc pacjentom jako pielęgniarka pogotowia w Wodzisławiu Śląskim. Kiedy środowego wieczora zaczęła pracę, od razu trzeba było pośpiesznie ruszać do pacjenta z zawałem. Niestety, kiedy karetka wraz z pacjentem wracała do szpitala, doszło do potwornej tragedii.

Mimo zapalonych sygnałów świetlnych i wyjącej syreny ambulansu, nie został on dostrzeżony przez 22-letnią kobietę w seicento. Fiacik przy swoim zielonym świetle wtoczył się na skrzyżowanie. Wprost pod pędzący ambulans.

Patrz też: Niemka uratowała jej życie

Kierowca ambulansu próbował ratować sytuację. Uderzony w bok odbił kierownicą, ale nadział się na słup sygnalizacji świetlnej. Z tyłu ambulansu przy pacjencie z zawałem jechała pani Grażyna. Uderzenie rzuciło ją z dużą siłą do przodu, kobieta straszliwie porozbijała głowę i straciła przytomność. - Jeszcze przez kilka godzin w szpitalu żyła, ale była w ciężkim stanie. Czekałem na dobre wieści, ale zamiast tego wyszedł lekarz i spytał, czy ma wzywać księdza - mówi przez łzy Janusz Stabla (58 l.), partner pani Grażyny. - Byliśmy razem tyle lat. Bawiliśmy już wnuki. Co ja teraz będę robił? - pyta zrozpaczony mężczyzna.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki