Znajomi obwiniali Agnieszkę o śmierć jej chłopaka. Dziewczyna powiesiła się kilka dni później

2015-03-20 14:22

18-letni Piotr wybiegł z klubu wsiadł do samochodu, a podczas jazdy zjechał na przeciwległy pas i z całym impetem uderzył w drzewo. Zginął na miejscu. Chwile wcześnie, w klubie pokłócił się ze swoją dziewczyną. Od momentu jego śmierci, znajomi obwiniali Agnieszkę o całą tragedię. Dziewczyna nie wytrzymała. Kilka dni po śmierci swojego chłopaka, powiesiła się.

Do wypadku doszło w nocy z 7 na 8 marca na drodze między Władysławowem, a Łebczem. Jak wynika ze wstępnych ustaleń, kierowca nagle zjechał na przeciwległy pas ruchu i uderzył w drzewo. W zdarzeniu nie brały udziału osoby trzecie. Nie wiadomo, czy 18-latek uderzył w drzewo celowo, czy stracił panowanie nad kierownicą. Sprawę wyjaśnia prokuratura w Pucku - czytamy na gazeta.pl. Tymczasem po śmierci Piotra, rozpoczął się koszmar jego dziewczyny, Agnieszki. Znajomi nie dawali jej spokoju, oskarżając ją o śmierć Piotra. - Ludzie oskarżali o to jego dziewczynę, z którą podobno się pokłócił - twierdzi osoba znająca sprawę. - Pięć dni później powiesiła się, bo ludzie nie dawali jej spokoju i nękali, między innymi na Facebooku - dodaje.

20-letnia Agnieszka była tej nocy razem z Piotrem na dyskotece we Władysławowie. Oboje pochodzą z Pucka. Mieszkali wspólnie w domu jej rodziców. Młody mężczyzna, mimo próby powstrzymania, opuścił imprezę i odjechał seicento swojej dziewczyny. Agnieszka wraz z koleżanką wsiadły w taksówkę i poprosiły kierowcę o jazdę w tym samym kierunku. Chwilę później znalazły szczątki samochodu, którym jechał Piotr. - Gdy policja przyjechała na miejsce, były w kompletnym szoku i rozpaczy. Do tego stopnia, że przesłuchanie okazało się niemożliwe - mówi Sławomir Dzięcielski, prokurator rejonowy w Puck.

Zobacz: OHYDA! Niania wsadziła głowę dziecka w swoją KUPĘ!

Od momentu śmierci 18-latka, życie Agnieszki zamieniło się w koszmar. Ludzie obwiniali ją o śmierć mężczyzny. Pięć dni później matka dziewczyny na godzinę wyszła z domu. Kiedy wróciła, znalazła córkę w piwnicy. Agnieszka powiesiła się. Na ziemi leżał telefon z niewysłaną wiadomością, w której przeprosiła rodzinę, że nie może żyć dłużej z myślą, że przyczyniła się do śmierci ukochanego - czytamy na gazeta.pl.- Widziałem komentarze ludzi, którzy wieszali na dziewczynie psy, widziałem ją w poniedziałek, miała łzy w oczach, widać było, że przeżywała swoją osobistą tragedię - czytamy na forum jednego z portali pod informacją o wypadku.

Prokuratura zapewnia, że zbada sprawę, podkreślając, że nikogo nie wolno obarczać winą za decyzję drugiego człowieka. - Zabezpieczyliśmy już jej komputer, weryfikujemy, czy ktoś przyczynił się lub namawiał dziewczynę do tego kroku - mówi prokuratur Dzięcielski.

Zapisz się: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki