Żona z kochankiem zabili męża dla majątku

- Zgotowali bratu piekło, dlatego należy im się najwyższy wymiar kary – mówi zrozpaczona Emilia Kozłowska i opowiada, jakie życie miał jej brat ze swoją żoną.

Marzena i starszy od niej o 10 lat Miron Bierecki (+42 l.) mieszkali w dużym domu na obrzeżach Łowicza. Niestety, od dłuższego czasu nie działo się między nimi najlepiej, a sąd badał ich wniosek o rozwód. Źródłem konfliktu był kochanek Marzeny B. - zawodowy kierowca ciężarówek Mariusz S. Małżonkowie nie mogli również dojść do porozumienia w kwestii rozliczeń finansowych.

- Dotychczas Marzenie żyło się jak w bajce. Ale Miron uciął finansowanie jej zachcianek, a ona była bardzo pazerna na pieniądze. Chciała mieć wszystko – mówi o swojej szwagierce Emilia Kozłowska.

Tragiczne wydarzenia, których efektem była śmierć jej brata, rozegrały się w domu małżonków w listopadową noc 2017 roku. Wówczas między Mironem a Marzeną doszło do kolejnej kłótni. Kobieta o awanturze powiadomiła swojego kochanka, a ten przyjechał na miejsce. Miron został obezwładniony paralizatorem i skatowany. A gdy już nie dawał znaków życia, jego ciało zostało zapakowane w kołdrę i worki foliowe, a następnie Mariusz S. zawiózł je do oddalonej o 60 kilometrów Łodzi i ukrył w wynajmowanym garażu. Siostra zamordowanego zgłosiła jego zaginięcie, ale zwłoki odnaleziono dopiero po kilkudziesięciu dniach.

Przed sądem kochankowie nie przyznali się do morderstwa. Mariusz S. odmówił składania wyjaśnień, natomiast Marzena B. winą za zabójstwo obarczyła właśnie jego. Z jej słów wynika, że to nowy partner rzucił się na jej męża, wielokrotnie raził go paralizatorem, a potem dusił i bił. - Byłam przez niego zastraszana, więc nikomu tego nie zgłosiłam – mówiła. Obojgu grozi teraz dożywocie.