Adwokat Anny Stańczyk, Polki pobitej przez policjantów, mówi „Super Expressowi“:

2010-12-13 21:12

Teraz czas na sąd! Sposób, w jaki pani Anna Stańczyk została potraktowana przez nowojorskich policjantów jest nie do przyjęcia. – Skieruję sprawę do sądu w ciągu najbliższych dwóch tygodni – powiedział „Super Expressowi” Jon Norinsberg,  adwokat reprezentujący Polkę z Queensu. Jej skarga została już przyjęta przez Radę ds. Skarg Obywatelskich przy burmistrzu.


Sprawę bada także NYPD poprzez swój wydział śledztw wewnętrznych. – To przypadek brutalności policji. Sprawę koniecznie należy skierować do sądu. Shaun Grossweiler, jeden z policjantów, którzy pobili Annę Stańczyk, ma już za sobą podobny przypadek i historię stosowania nadmiernej przemocy – poinformował adwokat  Norinsberg.

Adwokat uznał, że dobrą drogą jest skierowanie sprawy do Rady ds. Skarg obywatelskich. – Nie jest to konieczny krok, bo sprawę można skierować bezpośrednio do sądu, ale to, że Rada przyjęła skargę potwierdza tylko jej zasadność – powiedział Norinsberg.  Dodał też, że Polka nie została ukarana mandatem, ale oskarżono ją o wszczynanie awantur. Anna Stańczyk podkreślała, że będzie domagać się sprawiedliwości.

–  Chciałabym przede wszystkim, by takie rzeczy już się nie zdarzały i by nikt nie został pobity przez stróżów prawa.  Trzymano mnie bez powodu na posterunku w kajdankach,  to nie miało prawa się wydarzyć – mówiła Polka.
Przypomnijmy. W dniu 26 listopada rano Anna Stańczyk wyszła na spacer po Rockaway Beach ze swoim terierkiem Psotką. Dwaj policjanci zarzucili jej, że nie posprzątała po nim. Stańczyk tłumaczyła, że to nie jej pies zostawił nieczystości na ulicy.

Na to tłumaczenie policjanci stali się agresywni. Zakuli kobietę w kajdanki i zaprowadzili  do samochodu. Tam została dotkliwie pobita i odwieziona na 100th Precinct. Na widok posiniaczonej kobiety wezwano pogotowie i przewieziono ją do szpitala. Oficjalnie Polka została oskarżona o stawianie oporu policji. Nigdy wcześniej nie miała problemów z prawem, a z nowojorską policją miała do czynienia jedynie z powodu drobnych wykroczeń drogowych.

 

..........................................

NYPD płaci i dalej źle robi
Za złe postępowanie policji płacą nowojorscy podatnicy. Co rok  miasto wypłaca z tego powodu ponad 96 milionów dol., a procesów jest ok. 30 tys.  NYPD to największy departament policji w kraju i nowojorskie oszkodowania są także największe. Policjanci nie są osobiście odpowiedzialni finansowo za odszkodowania. Nie mają też ubezpieczenia, bo kosztowałoby drożej niż wypłacanie zasądzonych sum. Najprościej i najtaniej jest więc po prostu płacić za przegrane sprawy. Niektórzy policjanci są przyczyną wielu procesów.  I tak np. sierżant z komisariatu na Brooklynie miał siedem procesów z powodu brutalności i nieuzasadninego użycia siły. Kosztował miasto 188 tys. dol. Detektyw z wydziału narkotyków miał sześć procesów na 103 tys. dol. Miasto wydało 171 tys. dol. na cztery procesy, których powodem był inny detektyw z NYPD. Kolejna sprawa przeciw niemu toczy się w sądzie.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki