Spokojny, sympatyczny, cichy - tak o Andreasie Lubitzu mówią zaszokowani znajomi. Nikt nie przypuszczał, że ten człowiek jest zdolny do zamordowania tylu niewinnych ludzi. Ale stopniowo wychodzą na jaw mroczne sekrety drugiego pilota, który we wtorek rozmyślnie doprowadził do katastrofy airbusa - zatrzasnął drzwi kokpitu przed kapitanem i zaczął obniżać lot maszyny aż do rozbicia się jej o zbocze góry.
I oto wyszło na jaw, że Lubitz od paru lat zmagał się z depresją. W 2008 roku przerwał przez to szkolenie pilota, a gdy wrócił do nauki, w dokumentach pozostawiono wpis o konieczności objęcia go specjalną opieką zdrowotną. 28-latek był zaręczony i w przyszłym roku miał się ożenić, ale niedawno rozstał się z dziewczyną. To miało ostatecznie go załamać i doprowadzić do desperackiego czynu.
Zobacz: KRWAWI piloci. Zabijają, bo mają depresję, problemy finansowe, są chorzy