Ten rok jest najgorszy w dziejach USA pod względem skali nielegalnej imigracji, a administracja Joe Bidena zawiodła wszystkich. Republikanie uważają, że Biden skapitulował i pozwala przedostawać się do Ameryki wszystkim, także tym, którzy nie powinni mieć prawa wjazdu. Lewica z kolei krytykuje brutalne traktowanie nielegalnych - głośne stały się zdjęcia strażników na koniach przeganiających przekraczających rzekę migrantów. Wielu porównywało te sceny do czasów niewolnictwa i plantacji bawełny. Tymczasem na granicę USA od strony Meksyku napiera wielka fala ludzi z Ameryki Środkowej i Południowej. Uciekają przed skrajną nędzą, wojnami gangów i brakiem nadziei na poprawę losu. Jak rozwiązać ten problem, by zachować i zasady prawa, i humanitaryzmu? Joe Biden w końcu skapitulował i postanowił wrócić do pomysłu Donalda Trumpa, a konkretnie do prawa Migrant Protection Protocols (MPP) obowiązującego w czasach poprzedniej administracji w Białym Domu. Prawo to potocznie nazywane było "Remain in Mexico", czyli "Zostań w Meksyku".
NIE PRZEGAP: Pedofil odwiedzał prezydenta w Białym Domu! Wchodził tam jak do siebie
NIE PRZEGAP: Nadchodzi KONIEC pandemii koronawirusa? Nadzieję daje wariant Omikron
Zakłada, że na azyl migranci oczekują po stronie meksykańskiej, a nie amerykańskiej. Wielkim minusem tego rozwiązania są fatalne warunki panujące po stronie meksykańskiej. Tymczasem sytuacja na granicy i związany z nią chaos przyczynił się do spadku popularności Joe Bidena i Kamali Harris, której absurdalny śmiech, jakim zareagowała na pytania dziennikarzy o imigrantów, przeszedł do historii. Według sondażu Rasmussen Reports/Pulse Opinion Research z końca listopada aż 56 proc. Amerykanów nie jest zadowolonych z rządów Bidena.