Na początku konferencji chłopcy z drużyny Dzikich Dzików przedstawili się i podali swoje pozycje. Później opisywali jak to się stało, że trafili do jaskini. - Wszyscy chcieliśmy wejść do jaskini, niektórzy z chłopców już tam byli wcześniej, inni nie. To była nasza wspólna decyzja – mówił trener Ekapol Chantawong (25 l.). W dodatku cała trzynastka miała tam wejść jedynie na godzinę, a później wrócić do obozu. Niestety, pogoda pokrzyżowała im plany a drużyna utknęła w śmiertelnej pułapce. Nie mieli jedzenia, po drugim dniu byli bardzo zmęczeni i senni.
Kombinowali też sami jak wydostać się z pułapki. - Wiem, że początkowo mówiono w mediach, że chłopcy nie potrafią pływać. To nieprawda. Wszyscy potrafili pływać – dodał trener. Jednak woda była zbyt głęboka, a grunt niepewny, by wydostać się w ten sam sposób co przyszli. Próbowali wyryć dziurę w skale, po tym jak woda sięgnęła już 3 m.
Zobacz konferencję Dzikich Dzików w materiale TOWIDEO:
Gdy ratunek przyszedł po 9 dniach, nie mogli uwierzyć, że słyszą ludzkie głosy. Trener prosił ich o zamilknięcie, a gdy wszyscy stwierdzili, że gdzieś w jaskini znajdują się inni ludzie od razu zaczęli krzyczeć. Nie mogli uwierzyć, że natrafili na brytyjskich nurków. Podczas konferencji chłopcy wyznali, że gdy już doszło do akcji ratunkowej żaden z nich nie chciał zostawić swoich kolegów.
Przypomnijmy: 12 młodych piłkarzy w wieku 11-16 lat i ich 25-letni trener utknęli w jaskini Tham Luang Nang Non na północy Tajlandii 23 czerwca 2018 roku. Zostali odcięci od świata przez ulewne deszcze. W 8 lipca rano czasu polskiego władze prowincji Chiang Rai położonej na północy Tajlandii, poinformowały o rozpoczęciu akcji mającej na celu wydobycie 12 chłopców i ich trenera uwięzionych w jaskini Tham Luang Nang Non.
Nurkowie dostarczali im wysokokalorycznej żywności, ekipy ratunkowe miały nadzieję, by wypompować wodę z zalanej jaskini. Na miejscu zbierali się wolontariusze z całego świata. W pewnym momencie doszło do przypadkowe wlania wypompowanej wody. Wtedy tez służby zarządziły, aby wolontariusze nie gromadzili się przy jaskini, bo to utrudniało pracę profesjonalnych służb.
W dodatku jeden z ratowników, który ruszył na oględziny jaskini tragicznie zginął. Saman Kunan (+38 l.) udusił się, niosąc butle z tlenem dla uwięzionych. W skalnych korytarzach zabrakło powietrza. Podczas konferencji chłopcy oddali mu hołd i złożyli kondolencje rodzinie.
Eksperci nie mają wątpliwości, że była to najbardziej skomplikowana akcja ratunkowa w historii.