Pilot Steve Schreiber uważa, że to awaria obu silników była przyczyną katastrofy lotniczej w Indiach. Pokazał dowody
12 czerwca Boeing linii Air India zmierzający z indyjskiego miasta Ahmadabad do Londynu rozbił się krótko po starcie w okolicy lotniska, uderzając w ziemię i w budynki. Zginęło około 290 osób, z czego 241 w samolocie, a pozostali na ziemi. Jeden z pasażerów przeżył i jest w stanie niezagrażającym życiu - to 40-letni Viswash Kumar Ramesh, Brytyjczyk hinduskiego pochodzenia. Jak mogło dojść do tej wielkiej tragedii? W sieci tuż po katastrofie zaczęły pojawiać się filmy pokazujące moment, w którym samolot opada na ziemię, a potem dochodzi do wybuchów. Wyglądało to tak, jakby nie był w stanie się unosić i bezwładnie spadł. A nowe wideo pokazujące katastrofę lotniczą w Indiach to według pewnego lotniczego specjalisty niezbity dowód na to, jaka jest prawdziwa przyczyna tragedii. Pilot Steve Schreiber na swoim kanale na YouTube przeanalizował nagranie. Jest pewien, że powodem katastrofy mogło być tylko jedno.
"Myślę, że była to awaria dwóch silników". Dowodem uruchomienie awaryjnej turbiny
Pilot Steve Schreiber (63 l.), który analizuje katastrofy samolotów uważa, że samolot Air India miał „awarię dwóch silników” tuż przed rozbiciem się. Jak wyjaśnił na swoim kanale YouTube Captain Steeeve, pod prawym skrzydłem samolotu widać, że uruchomiono tak zwaną turbinę Ram Access Turbine (RAT). W takich przypadkach chodzi o "zapewnienie ciśnienia elektrycznego i hydraulicznego dla samolotu w ekstremalnych sytuacjach awaryjnych". "Ogromna awaria elektryczna, ogromna awaria hydrauliczna lub awaria dwóch silników. Każda z tych trzech rzeczy spowoduje, że RAT się rozłoży" - mówi pilot. Zwraca też uwagę na dźwięk samolotu tuż przed wypadkiem, również wskazujący na uruchomienie wspomnianego mechanizmu. "RAT wydaje charakterystyczny dźwięk, brzmi jak przelatujący samolot śmigłowy lub prawdziwy wysoki pisk. Zasadniczo obraca się z prędkością dźwięku, aby wytworzyć potrzebną energię elektryczną i hydrauliczną. Gdybyś na niego nie patrzył, brzmiałby jak przelatujący samolot śmigłowy z jednym silnikiem" - mówi Schreiber. To potwierdzają słowa jedynego ocalałego pasażera, który relacjonował, że tuż po starcie usłyszał bardzo głośny, dziwny dźwięk. "RAT został pierwotnie zaprojektowany jako ostateczność, zakładając, że na wysokości nastąpi awaria dwóch silników. Dla nas jest to dowód, że najprawdopodobniej była to awaria dwóch silników. Mogła to być awaria elektryczna, hydrauliczna, albo jedno i drugie. Ale myślę, że fakt, że samolot wylatuje w powietrze, sugeruje, że była to awaria dwóch silników" - diagnozuje Steve Schreiber.
