Jerzy Stuhr: Zawsze marzyłem, by zostać pisarzem

2013-04-29 4:00

Miniony weekend obfitował w niesamowite wydarzenia kulturalne. W piątek Konsulat Generalny RP w Nowym Jorku pękał w szwach. Wielu rodaków chciało choć przez chwilę pobyć z Jerzym Stuhrem. Wybitny aktor, reżyser i pisarz przyjechał do Nowego Jorku na zaproszenie polskiej placówki dyplomatycznej, aby wziąć udział w ósmym koncercie poświęconym Janowi Pawłowi II.

Podczas spotkania z Polonią Jerzy Stuhr opowiadał o swojej najnowszej książce "Tak sobie myślę", czyli Jerzy Stuhr w chorobie o życiu. Spotkanie w konsulacie otworzyła Ewa Junczyk-Ziomecka, konsul generalny RP w Nowym Jorku, a prowadziła je Monika Galik z radia Rampa.

- Jak mówi wydawca mojej najnowszej książki - zajmuje ona drugie miejsce w rankingach sprzedaży. Według Wydawnictwa Literackiego pokonała mnie Danuta Wałęsa ze swoimi "Marzeniami i tajemnicami". To właśnie z taką literaturą przegrałem - śmiał się podczas spotkania Jerzy Stuhr.

Jerzy Stuhr pisanie swojego pamiętnika rozpoczął w październiku 2011 r., kiedy wiedział już, że musi stawić czoła chorobie nowotworowej. Otrzymawszy od dzieci ozdobny zeszyt, aktor postanawia robić zapiski, w czasie kiedy będzie toczył walkę o własne życie. Już na początku założeniem było, iż pamiętnik będzie powstawał do momentu, gdy Jerzy Stuhr wyzdrowieje, na co sam sobie dawał rok. - Nie ukrywam, w tej chorobie trzeba mieć jeszcze szczęście. A jak wszyscy wiemy, szczęście jest chybotliwe; jednego dnia je mamy, a drugiego znika - mówił Jerzy Stuhr.  - Nie ukrywam, że pisanie pamiętnika wymagało wielkiej mobilizacji każdego dnia. Nie zawsze działo się coś ciekawego i godnego opisania, a pamiętnik musiał być pisany. Wymagało to wielkiego wysiłku - dodał Jerzy Stuhr. - Książkę tę napisałem jako testament dla dzieci, dla wszystkich dzieci. Dzisiejszym światem zawładnął nerwowy kontakt człowieka z człowiekiem. Gdy piszę książkę, nikt nie wchodzi mi w słowo i nikt nie przerywa.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki