Kajakarz uwięziony przez krokodyla na wyspie

2013-09-04 14:02

Nowozelandzki turysta postanowił spędzić kilka dni na wyspie Governor przy zachodnim wybrzeżu Australii. Jednak nieoczekiwanie jego pobyt na bezludnej wysepce przedłużył się do dwóch tygodni. Wszystko przez wielkiego krokodyla, który uniemożliwiał kajakarzowi odpłynięcie z wyspy.

Maleńka, bezludna wysepka, na której Nowozelandczyk rozbił obozowisko, jest oddalona o 4 kilometry od stałego lądu. Gdy po kilku dniach pechowemu turyście zaczęło brakować prowiantu, postanowił kajakiem popłynąć dalej. Jak podaje portal tvn24.pl, wówczas zaatakował go olbrzymi krokodyl, a mężczyzna uciekł w głąb wyspy.

>>> Chyba chciała jego zguby, bo aligatora dostał luby

Turysta postanowił schronić się na najwyższym wzniesieniu wysepki, uznając, że tylko w tym miejscu będzie bezpieczny. Nowozelandczyk spędził tam aż 2 tygodnie. Za każdym razem, gdy zbliżał się do wody, aby spróbować odpłynąć kajakiem, krążący wokół wyspy krokodyl zaczynał go gonić. Na ratunek nieszczęśnikowi przypłynął Don McLeod, mieszkaniec pobliskiej aborygeńskiej miejscowości Kalumburu, który zauważył światło z latarki turysty - informuje tvn24.pl.

- Zauważyłem migające światło gdzieś w zaroślach Governor, dlatego wsiadłem do łodzi, by sprawdzić, co tam się dzieje. Ten człowiek miał dużo szczęścia, że go znalazłem - mówi McLeod.

 

 


Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki