Solomon Ray to piosenkarz muzyki chrześcijańskiej stworzony przez sztuczną inteligencję. Jego utwory na szczytach list przebojów
Uśmiechnięty czarnoskóry mężczyzna spogląda na swoich fanów na Instagramie. Na jednych zdjęciach chwali się liczbą odsłon - pięć milionów - na innych pozuje do zdjęć na tle bożonarodzeniowych światełek. Profil Solomona Raya, rzekomo urodzonego w Missisipi, nie wzbudza żadnych podejrzeń. Podobnie jego muzyka, która podbija Spotify. Ale ten piosenkarz gospel ma jedną wadę - nie istnieje. Jest od początku do końca stworzony przez sztuczną inteligencję. To ona wygenerowała jego wizerunek, zdjęcia i muzykę. Taka osoba nigdy nie istniała. Solomon Ray zadebiutował 7 listopada płytą "Faithful Soul". Pięć piosenek, gospelowy styl, aksamitny głos. Tyle że to wszystko zostało wygenerowane algorytmicznie. Mimo to album w kilka dni wskoczył na 1. miejsce listy iTunes Christian & Gospel, a utwory „Find Your Rest” i „Goodbye Temptation” zajęły dwa pierwsze miejsca Billboard Gospel Digital Song Sales.
ZOBACZ TEŻ: Syn latami udawał własną matkę! Nie zgadniesz, po co
"Stworzone przez chrześcijanina, inspirowane wiarą — czy naprawdę ma znaczenie, że wykonawca nie jest człowiekiem?"
Tymczasem człowiekiem z krwi i kości jest tylko twórca projektu, raper i producent Christopher „Topher” Townsend. To on przyznał, że stoi za AI-artystą i jego uduchowionym repertuarem. Ale nie wszystkim spodobała się taka zabawa. Postać wirtualnego piosenkarza wywołała dyskusję w sieci. Jedni fani piszą, że nie przeszkadza im AI, bo bronić ma się sama muzyka, a ta im się podoba, inni nie są przekonani do aż takich nowinek. Prawdziwi, to znaczy żywi chrześcijańscy śpiewacy są zaniepokojeni i przekonują, że skoro Solomon Ray nie istnieje i nie ma duszy, to trudno go nazwać wykonawcą soul czy twórcą muzyki religijnej. „To przedłużenie mojej kreatywności. Stworzone przez chrześcijanina, inspirowane wiarą — czy naprawdę ma znaczenie, że wykonawca nie jest człowiekiem?” - broni się Townsend.
