Brigitte Macron chce dowodzić w sądzie, że jest kobietą, a podcasterka Candace Owens, że żona Macrona to mężczyzna
Nie ma końca aferze wokół Brigitte Macron! Wręcz przeciwnie - szykuje się niewiarygodny wręcz proces, podczas którego sąd będzie orzekał, czy pierwsza dama Francji naprawdę jest kobietą. A ona zapowiada, że ma dowody i je pokaże. Pozew żony Emmanuela Macrona wpłynął do sądu w amerykańskim stanie Delaware pod koniec lipca. Brigitte Macron pozwała amerykańską podcasterkę Candace Owens, która twierdzi, że pierwsza dama Francji urodziła się jako facet, miała romans z matką Emmanuela Macrona, spłodziła przyszłego prezydenta, następnie została kobietą i uwiodła własnego syna, a sprawę zatuszowano, uznając Jeana-Michela Trogneux, czyli Brigitte przed zmianą płci, za jej brata, oddzielną osobę.
Owens: "Zażądamy, żeby Brigitte poddała się badaniu u niezależnego lekarza"
Wydawało się mało prawdopodobne, by osoba na takim stanowisku, jak żona prezydenta Francji zechce procesować się z amerykańską celebrytką w sprawie plotek, ale tak się właśnie stało. Brigitte Macron według "OK!" zapewnia, że ma m.in. zdjęcia z dawnych czasów, które przeczą teoriom Candace i jej podobnym, a także opinie lekarskie. Ale podcasterka nie składa broni. Twierdzi, że udowodni w sądzie, że pani Macron to jednak facet. „Zażądamy, żeby Brigitte poddała się badaniu u niezależnego lekarza. Zajmiemy się jej dokumentacją medyczną” – ogłosiła Owens. Wcześniej Emmanuel Macron nazwał pozwanie Amerykanki "sprawą swojego honoru".
Dopiero co Brigitte Macron przegrała podobny proces, wytoczony innym głosicielom plotki
Czy tym razem Brigitte Macron wygra? Dopiero co podobny proces... przegrała. Dotyczył on filmu z 2021 roku nagranego przez dwie kobiety z Francji, które dowodziły, że Brigitte Macron urodziła się jako facet. Wróżbitka Amandine Roy i blogerka Natacha Rey przedstawiły obszerny materiał mający dowodzić ich racji. Jak twierdzą, Brigitte Macron urodziła się jako mężczyzna, który w jej oficjalnej biografii przedstawiany jest jako jej brat Jean, ale Jean w pewnym momencie znika i dopiero w tym momencie zjawia się Brigitte. Według kobiet brak jakiegokolwiek dowodu na to, by postać przyszłej pierwszej damy Francji istniała wcześniej, przed zniknięciem Jeana, co ma dowodzić, podobnie jak fizyczne podobieństwo brata i siostry, iż to jedna i ta sama osoba. W zeszłym roku sąd pierwszej instancji skazał dziennikarkę i wróżkę na grzywny po osiem tysięcy euro za zniesławienie, ale one złożyły apelację. I wygrały! Sąd drugiej instancji parę dni temu uznał, że kobiety działały w granicach wolności słowa. Według Sądu Apelacyjnego w Paryżu wróżka i blogerka nie dopuściły się zniesławienia, bo miały prawo do publicznej debaty i wyrażenia swojej opinii na temat wniosków wyciągniętych przez nie ze zgromadzonego materiału. Trzeba podkreślić, że brak tu jakichkolwiek sądowych potwierdzeń rewelacji o Brigitte Macron. Pozostaje czekać na kolejny sensacyjny proces!