- Co prawda okrężną drogą, ale wreszcie dotarliśmy do Warszawy – mówi Krzysztof Jabłoński (27 l.), który wraz z Bogdanem Czyżkowskim (27 l.) szczęśliwie dojechał w czwartek do Polski. Turyści ze stolicy przeżyli prawdziwy koszmar, kiedy zostali zaskoczeni przez epidemię koronawirusa w Iranie. Gdy wyjeżdżali na wycieczkę, zaraza szalała niemal tylko w Chinach. Dowiedzieli się od przewoźnika, że ich lot odwołano, granice lądowe zamknięto, kończyła im się ważność wiz i gotówka. Byli zdani na siebie. - Gdy odezwaliśmy się do „Super Expressu”, ambasada znalazła rozwiązanie – mówi Jabłoński.
Po naszej interwencji w Ministerstwie Spraw Zagranicznych znalazły się miejsca w samolocie do Niemiec i skorzystało z tego aż czterech naszych rodaków. Samolot wystartował z Teheranu i wylądował we Frankfurcie, skąd autobusem Polacy dotarli do Berlina, a w końcu do Warszawy. Jak oceniają sytuację w Iranie? - Jest coraz więcej chorych, a oficjalne dane rządowe i informacje krążące wśród mieszkańców są rozbieżne, wielu ludzi w Teheranie mówi, że chorych jest dużo więcej, niż twierdzą władze – dodaje Polak. Oficjalne dane mówią zaś o 3513 zachorowaniach i 107 zgonach w Iranie. Jakie plany mają teraz Polacy? Chociaż czują się dobrze i pomyślnie przeszli pobieżne badania za granicą, na wszelki wypadek przejdą teraz dwutygodniową domową kwarantannę.