Polski hit na walentynki

2013-01-26 3:00

Wielkimi krokami zbliża się święto zakochanych. Ci, którzy chcieliby ten dzień spędzić tutaj, ale w polskim klimacie, powinni wybrać się na komedię romantyczno-kryminalną w reżyserii Sławomira Kryńskiego "Podejrzani zakochani". Tuż po polskiej premierze film będzie pokazany w metropolii.

Na ekranie zobaczymy plejadę gwiazd. W rolach głównych występują popularni aktorzy: Bartek Kasprzykowski, Sonia Bohosiewicz, Weronika Książkiewicz, Rafał Królikowski, Krzysztof Kiersznowski, Rafał Rutkowski, Sławomir Orzechowski. Jak zapewniają producenci, dzięki takiej obsadzie dobry humor spłynie na widzów z ekranu.

Fabuła filmu opowiada o tym, jak nieśmiały Albert (Bartek Kasprzykowski) szuka miłości w internecie. W sieci natrafia na równie spragnioną bliskości Barbarę (Sonia Bohosiewicz). Oboje przyjmują podobną strategię: ona podaje się za tajemniczą Simonę, on za przystojnego Francuza. Na spotkanie w realu wysyłają atrakcyjnych zastępców (Weronika Książkiewicz, Rafał Królikowski). W efekcie wszyscy trafiają do hotelu, gdzie grasuje groteskowa szajka polująca na bezcenną kolekcję diamentów. Jak się skończy ich przygoda, zobaczcie sami.

- Film nie jest kalką poprzednich, choć pewnych pokrewieństw nie sposób uniknąć. Farsa ma wielką, teatralną, ale i kinową tradycję oraz żelazne reguły i elementy składowe. Celem kina wywodzącego się z tej tradycji jest dobra zabawa widowni. To bardzo trudny gatunek. Żeby zabawa nie przekształciła się w zgrywę, nie obrażała niczyjej inteligencji i znalazła szerszą publiczność, tworząc film, trzeba mieć poczucie humoru, w dodatku powszechnie zrozumiałe - mówi Sławomir Kryński, reżyser. - Na pewno w filmie widzowie znajdą te elementy, które mnie fascynowały, kiedy chodziłem do kina, np. coś z "Rybki zwanej Wandą" - zdradził Kryński.

Bartek Kasprzykowski, który wcielił się w rolę Alberta, mówi, że w filmie jest mnóstwo śmiesznych scen i trudno wybrać mu jedną najśmieszniejszą.

- Są śmieszne na różny sposób. Czasami ich śmieszność wynika z sytuacji, czasem z samej intrygi, która się strasznie komplikuje, supła i roz plątuje non stop. Czasami jest to żart językowy, czasem coś, co nam wychodzi niejako przy pracy - mówi Kasprzykowski, który polubił granie w komediach, choć przyznaje, że to wcale niełatwy chleb. - Granie w komedii może być zabawne momentami, gdy czytając, bawimy się tym. Natomiast, gdy trzeba stanąć przed kamerą, to liczy się już tylko precyzja rytmu wypowiadanych słów, kontekst, kontakt z partnerem, dialog. Wszystko to musi być dopięte do granic, żeby dokładnie trafić w to, co zostało zapisane - mówi Kasprzykowski.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki