Skazaniec Ronald Chambers umarł w celi śmierci - nie doczekał wykonania wyroku

2010-11-17 3:00

Ten 55-latek aż 35 lat spędził w oczekiwaniu na kata, który pewnego dnia zapuka do jego celi, a potem wstrzyknie truciznę. Udawało mu się załatwiać kolejne odroczenia wykonania wyroku tak długo, że w końcu... umarł.

Ronald Chambers (+55 l.) trafił za kraty po zabójstwie studenta. Miał 21 lat. Usłyszał od sądu w Teksasie (USA) najwyższy możliwy wyrok - śmierć.

Jednak nie pogodził się z tym i zaczął wodzić za nos wymiar sprawiedliwości. Tu apelacja, tam wytknięcie błędu formalnego i... tak zeszło 35 lat.

Patrz też: Zabiłem 140 osób i nie żałuję...

W tym czasie aż 400 kolegów z więzienia zostało straconych. Ale nie Chambers. Morderca był jednak słabego zdrowia i źle znosił życie za kratami. Nie wywinął się śmierci. Więzienie oświadczyło, że zmarł z przyczyn naturalnych.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki