Smoleńsk: Tupolew miał polecieć do Moskwy i wrócić - „Wszystko było ustalone kilkanaście minut przed katastrofą”

2011-01-27 9:28

Feralnego 10 kwietnia 2010 roku Tu-154M z prezydentem Lechem Kaczyńskim i polską delegacją na pokładzie mógł odlecieć do Moskwy i tam czekać na poprawę pogody. Dyplomaci, którzy byli w Smoleńsku twierdzą, że taki plam został ustalony już kilkanaście minut przed katastrofą. Dlaczego piloci do ostatniej chwili nie dostali informacji, że mają lecieć do Moskwy?

„Gazeta Wyborcza” dotarła do polskich dyplomatów, którzy byli w Smoleńśku 10 kwietnia i przygotowywali wizytę Lecha Kaczyńskiego. Twierdzą oni, że plan awaryjny został ustalony już kilkanascie minut przed katastrofą. Tu-154M miał odlecieć do Moskwy, tam miał uzupełnić paliwo i czekać na poprawę pogody. Transport samochodowy nie był brany pod uwagę, bo to spowodowałoby wielogodzinne opóźnienia.

Przeczytaj koniecznie: Kontrolerzy ze Smoleńska będą przesłuchani przez Polaków? Wojskowi śledczy wysłali wniosek do Rosji

- Jeszcze kilkanaście minut przed katastrofą było ustalone, że z powodu złej pogody prezydencki samolot leci do Moskwy i tam przeczekuje mgłę. Nie wiem, co wpłynęło na zmianę tych planów - mówi "GW" jeden z dyplomatów.

Warto dodać, że w stenogramach z rozmów w kokpicie Tu-154M do ostatniej chwili nie pada zdecydowane zdanie, że polski samolot ma lecieć do Moskwy i tam przeczekać mgłę. Kontroler z wieży w Smoleńsku wspominał o porcie zapasowym – miało to być lotnisko Wnukowo – jedynie w rozmowach z przełożonymi.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki