Szokujace szczegóły orgii Polańskiego

2009-09-28 15:54

Roman Polański czeka na ekstradycję do USA, a na światło dzienne wychodzą kolejne wstrząsające fakty dotyczące gwałtu z 1977 roku. 13-letnia wówczas Samantha Geimer ze szczegółami opowiadała śledczym o tym jak Polański ją odurzył i gwałcił.

"Byłam tylko owinięta ręcznikiem. (...) Pocałował mnie, mówiłam: nie i odsuń się. (...)Chciało mi się płakać. Chciałam powiedzieć: Nie przestań, ale bałam się (...)”- przytacza zeznania 13 letniej Samanthy „Gazeta Wyborcza”. 

Dalszy ciąg jej zeznań jest jeszcze bardziej szokujący:

"Obniżył się i położył usta na mojej waginie. (...) Potem rozpoczął ze mną stosunek. Cały czas mówiłam: Nie, przestań!, ale nie broniłam się, bo nikogo innego tam nie było i nie miałam dokąd iść. (...) Potem pytał: Kiedy miałaś ostatni okres?. Powiedziałam, że nie pamiętam. (...) Powiedział: W takim razie nie będę w ciebie wchodził. Podniósł moje nogi i wszedł do mojego odbytu" - mówiła 13-latka.

Te zeznania wystarczyły amerykańskim śledczym, żebu postawić mu zarzutów, w tym zgwałcenia nieletniej. Reżyser przyznał się do winy, wiedząc jednak, że grozi mu nawet 50 lat uciekł z USA.

Polański kupi sobie wolność?

Nad uwolnieniem Polańskiego pracuje nie tylko sztab prawników, ale dyplomaci. W tej chwili kontakt z reżyserem na wyłącznie jego adwokat, nie wykluczone jednak, że porozmawiać z Polańskim uda się też pracownikom ambasady.

Wiadomo również, że cały czas trawają konsultacje jak najszybciej uwolnić rezysera. Do sądu trafił już wniosek o zwolnienie za kaucją. Gdyby Szwajcarzy zgodzili sie na takie rozwiązanie byłby to początek 40 dniowej batalii o niedopuszczenie do deportacji Polańskiego do Stanów Zjednoczonych.

Doigrał się po 32 latach...

W sobotę wieczorem na lotnisku w Zurychu policjanci schwytali Romana Polańskiego (76 l.), który w marcu 1977 r. wykorzystał seksualnie początkującą modelkę Samanthę Geimer (obecnie 45 l.). Do aresztowania doszło na rozkaz amerykańskiej policji, która od 32 lat bezskutecznie próbowała zamknąć reżysera za kratkami.

Roman Polański przyleciał do Szwajcarii, by w blasku fleszy świętować kolejny sukces w swojej karierze. Polański miał być gwiazdą "Zurich Film Festival", gdzie czekała na niego nagroda "Złote oko" za całokształt twórczości. Reżyser nie doczekał się jednak owacji na stojąco i oklasków publiczności, bo w hali przylotów lotniska w Zurychu zgarnęli go uzbrojeni policjanci. Wymachując amerykańskim nakazem aresztowania, skuli Polańskiego kajdankami i odwieźli do aresztu. - Akcja zatrzymania reżysera była przygotowana, bo w Federalnym Ministerstwie Sprawiedliwości nad sprawą pracuje dwóch urzędników i rzecznik prasowy. O jego przylocie do Zurychu donosiły wszystkie gazety - podejrzewa Jolanta Chojecka, polska konsul w Szwajcarii.

Niespodziewane zatrzymanie reżysera ma związek z seksskandalem, który wstrząsnął światową opinią publiczną. W marcu 1977 r. reżyser gościł na imprezie w rezydencji aktora Jacka Nicholsona (72 l.) na Mulholand Drive w Los Angeles. W posiadłości zebrała się śmietanka towarzyska Hollywood oraz początkujące aktoreczki i modelki. Wśród nich była 13-letnia wówczas Samantha Geimer. Dziewczynka urzekła Polańskiego do tego stopnia, że nie zważając na jej wiek, postanowił dać upust swoim seksualnym instynktom. Reżyser spił Samanthę szampanem, nafaszerował narkotykami i wykorzystał seksualnie w jacuzzi. Rodzice zgwałconej dziewczyny zgłosili się na policję. Polański przyznał się do seksu z nieletnią, alebronił się, że nastolatka sama pchała mu się w ramiona. Sąd nie uwierzył i ostatecznie artyście postawiono zarzut gwałtu na dziecku. Po 43 dniach aresztu artysta wpłacił kaucję i już na wolności miał czekać na proces. Do rozprawy jednak nigdy nie doszło, bo reżyser stchórzył i w obawie przed grożącą mu 50-letnią odsiadką uciekł ze Stanów. Tym samym nigdy więcej nie przekroczył granicy z USA, chroniąc się we Francji (ma obywatelstwo francuskie). Nie przyjechał nawet na ceremonię rozdania Oscarów w 2003 r., choć za film "Pianista" dostał statuetkę w kategorii najlepszy reżyser.

Adwokaci Polańskiego przez lata walczyli o dobre imię klienta i kilkakrotnie odwoływali się od wyroku. Zebrali nawet dowody, że prowadzący w 1978 r. sprawę sędzia Laurence J. Rittenband (†88 l.) za przyznanie się do winy obiecał Polańskiemu łagodny wyrok, a złamał dane słowo. Skazując wybitnego reżysera, miał ponoć zyskać popularność. W maju 2009 r. sąd z Los Angeles odrzucił prośbę adwokatów o unieważnienie werdyktu sprzed 32 lat. Sędzia Peter Espinoza zdecydował, że dopóki Polański nie przyjedzie na przesłuchanie do USA, nie może liczyć na pomyślne zakończenie sprawy. Sparaliżowany lękiem przed więzieniem Polański nie dopuszczał jednak myśli o powrocie na wrogi kontynent. W obawie przed ekstradycją unikał nawet kręcenia filmów w Wielkiej Brytanii. Nie wiadomo więc, dlaczego nie zawahał się przyjechać na festiwal filmowy do Szwajcarii, skoro kraj ten ma również podpisaną umowę ekstradycyjną z USA.

Wciąż nie wiadomo, co stanie się teraz z Polańskim. Polska ambasada w Zurychu zażądała już wyjaśnień od szwajcarskiej policji. Niewykluczone jednak, że reżysera czeka ekstradycja do Stanów Zjednoczonych.

Wczoraj wieczorem minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski rozważał wystąpienie do władz amerykańskich o ewentualne ułaskawienie Polańskiego przez Baracka Obamę.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki